- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Hate "Erebos"
Na początek muszę przyznać, że nigdy nie byłem wielkim fanem Hate. Death metal serwowany przez warszawską ekipę jakoś do mnie specjalnie nie przemawiał. Ten stan rzeczy trwał właściwie do czasu wydania przez chłopaków w 2003 roku "Awakening Of The Liar", która to płyta zmieniła całkowicie moje postrzeganie zespołu. Do dzisiaj z wypiekami na twarzy słucham takich numerów, jak "The Scrolls" czy "Immolate The Pope". Niestety później już bywało różnie. Bardzo słabe "Anaclasis" i średnio udane "Morphosis" trochę odepchnęły mnie od muzyki grupy. Na szczęście nowy materiał zapowiada się zgoła inaczej. Porządna, udana szata graficzna, ale przede wszystkim muzyka stoi na dość wysokim poziomie.
Płyta zaczyna się bardzo klimatycznym akustycznym wstępem, po którym wchodzi pierwszy kopniak: "Lux Aeterna". Numer pełen patosu i wpadających w ucho riffów. Swoją drogą wydaje mi się, że w tym tkwi cała siła nowego materiału Hate - w specyficznej melodyce gitar, która wchodzi głęboko w głowę i sprawia, że ciągnie nas do tego krążka. Następny utwór to tytułowy "Erebos" z dość prostym, spokojnym wstępem, przeradzający się w prawdziwie blastującego potwora z ciętymi mechanicznymi riffami, gęstym wokalem i niezłą solówką Destroyera pod koniec. Warto w tym miejscu wspomnieć też o chyba najciekawszym numerze na płycie - "Quintessence Of Higher Suffering". Bardzo melodyjny, jak na dokonania warszawskich rzeźników, utrzymany w średnich tempach walec pełen świetnej, niestandardowej melodyki i ciekawych legatowych gitar.
Niestety w tym całym zachwycie jedna kwestia nie daje mi spokoju. Dlaczego panowie z Hate nie postarali się, aby druga część płyty była równie ciekawa, jak jej początek. Niestety, ale "Erebos" ma tendencję zniżkową. Im dalej się w niego zagłębiamy, tym jakość i charakter muzyki stają się coraz bardziej wypłowiałe i nijakie. Jak mówi stare przysłowie - "nie ma róży bez kolców". Jednak mimo tego, że po dłuższym obcowaniu z nową muzyką Hate istnieje ryzyko drobnych ukłuć i skaleczeń, zdecydowanie polecam. Chociażby dla bardzo dobrej pierwszej części tego materiału.
Materiały dotyczące zespołu
- Hate
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk
Hunter "Hellwood"
- autor: Megakruk
Dimmu Borgir "Abrahadabra"
- autor: Megakruk
Calm Hatchery "Sacrilege Of Humanity"
- autor: Megakruk
Amorphis "Skyforger"
- autor: Megakruk