- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: HammerFall "Renegade"
Hammerfall to jest taki zespół, który połowa metalowego świata kocha, a druga połowa - nienawidzi. Jedni uważają szwedzki kwintet za bohaterów i wybawców heavy metalu, drudzy - za wtórnych do mdłości propagatorów kiczu. Jako że z matematyki nigdy dobry nie byłem, ze spokojnym sumieniem mogę się zaliczyć do "trzeciej połowy" - tej zdystansowanej.
"Renegade" nie jest płytą nowatorską, co do tego nie ma wątpliwości. Ani w kontekście dotychczasowej twórczości Hammerfall, ani - tym bardziej - heavy metalu jako takiego. Ale powiedzmy to sobie szczerze: przecież nie o to chodzi! Nowy krążek Szwedów zawiera właściwie wszystko, czego oczekiwać można od albumu przedstawicieli tego gatunku. Prędkość, dynamika, odrobina ciężaru, charakterystyczne riffy, dużo melodii, pewna (zbyt duża/w sam raz - niepotrzebne skreślić) doza niezbędnego patosu - oto główne cechy tej produkcji.
Napisałem, że "Renegade" nie jest nowatorski. Jednak nie oznacza to bynajmniej, że album brzmi dokładnie tak samo, jak jego poprzednicy. Rzekłbym nawet, że przeciwnie - nieznacznie się wśród całej trójki wyróżnia. Odnoszę wrażenie, że kawałki są tym razem bardziej zróżnicowane pod względem charakteru. W dużym uproszczeniu: oprócz wczesnego Helloween słychać nieco więcej - powiedzmy - Judas Priest i Accept. Również jakby odrobinę ubyło przesadzonego patosu (czytaj: na "Renegade" jest trochę mniej chórków w refrenach). Z nowości w stosunku do pierwszej pary płyt zespołu warto odnotować obecność dosyć ciekawego (choć utrzymanego rzecz jasna w podobnej, co wszystkie piosenki stylistyce - śpiew zastępuje tu jak gdyby gitara) utworu instrumentalnego "Raise the hammer" oraz to, że umieszczona na tym krążku ballada ("Always will be") tym razem nie irytuje i słucha się jej z przyjemnością.
Na płycie takiej jak ta trudno wskazać "faworytów". Utwory są generalnie równe pod względem poziomu. A ponieważ wszystkie są przepisowo melodyjne, większość bardzo łatwo "wpada w ucho", co podobno jest wyznacznikiem dobrego kawałka. Faktem jest jednak, że szczególnie chwytliwy refren - z gatunku tych, które później długo i natrętnie błąkają się po głowie - ma numer tytułowy. Zdaje się to potwierdzać niespodziewanych rozmiarów sukces, jaki piosenka odniosła w ojczyźnie zespołu.
Podsumowanie? Wszystko właściwie powiedziałem w pierwszym akapicie. Kto nie trawi takich dźwięków, z pewnością nie zmieni zdania i "Renegade" spowoduje u niego niestrawność. W trosce o zdrowie i dobre samopoczucie tej części czytelników - stanowczo odradzam im konsumpcję i polecam inną restaurację. W mojej własnej świadomości ta produkcja będzie funkcjonować jako kawał solidnej roboty w ścisłych ramach heavy metalu. Mogę sobie zatem tylko wyobrażać entuzjazm fanatyków gatunku. Oni z pewnością zasmakują w tym przysmaku kuchni szwedzkiej. Zatem widelce w dłoń! To znaczy chciałem powiedzieć: miecze.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Amorphis "Skyforger"
- autor: Megakruk
Ex Deo "Romulus"
- autor: Kazan
Resurrecturis "Non Voglio Morire"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Metallica "St. Anger"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
Therion "The Miskolc Experience"
- autor: Kępol