- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Hades "The Dawn of the Dying Sun"
Hades to pionierzy sceny Black Metalowej, również jako jedni z pierwszych zostali zaliczeni do jej elity. Debiutancki album "Again Shall Be" przyniósł im rozgłos i należytą sławę, uczynił z małej lokalnej kapelki band wielkiego formatu. Niestety nastały pewne problemy kadrowe, konkretniej: Jorn i Janto zostali skazani za udział w spaleniu kilku kosciolow.
Teraz Hades powraca po długiej (trzyletniej) przerwie, mając ekscesy za sobą. Czas ten nie został roztrwoniony, lecz w pełni wykorzystany na pracę nad nowym materiałem. Powracają z jeszcze cięższą, brutalniejszą, a zarazem skłanijącą do zadumy i wzbudzającą refleksje muzyką. Nie można jej obojętnie przesłuchać, jeżeli ktoś jest choć troszkę wrażliwy, odnajdzie w tym gąszczu dźwięków hałasu, prawdziwą sztukę. Mówię tu o tych, którzy choć trochę rozumieją metal, inni oczywiście nie mają czego szukać.
Jakość nagrania nie jest klarowna jak to w Black Metalu, ale pomimo tego, daje sie rozróżnić poszczególne instrumenty. Wszystko ze sobą współgra i nie ma aż tak ekstremalnego "efektu ściany dźwięku", w której nawet wokal tworzy tło. Ładnie budują klimat motywy grane czystym brzmieniem, później rozgrzmiewające z wścieklością szakala. Na uwagę zasługuje również przemyślana technika perskusisty z riffem gitarowym. Bębny fajnie podkreślają "skoczność" riffu, szczególnie dobrze to słychać w "Crusade of the Underworld Hordes". Gdybym chciał wskazać na najlepszą piosenkę to byłaby nią "Pagan Prayer", mistyczna opowieść o wędrówce i poszukiwaniu drogi. Chyba najbardziej tajemnicza legenda, opowiedziana czystym wokalem, niemalże operowym, połączonym z dzikimi wrzaskami.
Muszę przyznać, że cała koncepcja płyty jest dość dobrze przemyślana. Nie ma utworów niepasujących czy nudnych, wszystko jest ładnie poprzeplatane i połączone ze sobą. Choć pewne motywy folkowe podyktowane "kulturą wikingów" mogłyby być krótsze, ale jak wyżej nadmieniłem, giną w całości i w sumie w miarę dobrze się wkomponowywują.
Muzyka Hades wprowadza mnie w taki dziwny stan osłupienia, nie namawia do skakania i łażenia po ścianach, tylko do spokojnego siedzenia i słuchania, sluchania ... Przenosi w krainę lęku i niepokoju.
Materiały dotyczące zespołu
- Hades