- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Hackneyed "Burn After Reaping"
Rzut oka na okładkę "Burn After Reaping" i wszystko jasne - Hackneyed nie może grać niczego innego niż death metal. Rzut oka na wkładkę i chwilka konsternacji - czy ci chłopcy mogą grać w ogóle metal? Fakt - są długowłosi, ubrani obowiązkowo na czarno i stroją groźno - poważne miny, ale co się dzieje na osiemnastkach mogą co najwyżej znać z opowiadań starszego rodzeństwa. A to przecież już ich drugi album...
Jednak już przy "Burn...", które jest króciutkim, jednominutowym intrem rozpoczynającym album, na moje usta powraca radosny uśmiech. Jest bowiem ciężko, deathmetalowo, są bardzo nisko strojone gitary i jest konkretny, mocno basowy growling - a to przecież dopiero początek. Jak się okazuje, nie należało się więc sugerować wiekiem muzyków, a właśnie okładką. "Burn After Reaping" to typowy death metal, co ciekawe - osadzony mocno w latach dziewięćdziesiątych. Brak tu tego cybernetycznego, technicznego klimatu, który charakteryzuje coraz większą ilość obecnych produkcji, jest za to unoszący się nad tą płytą duch klasyki. Zespół promowany jest jako pozycja dla fanów Kataklysm, Hypocrisy, Morbid Angel czy Bolt Thrower - może z Morbidami to lekka przesada, ale jeżeli słuchaliście (i nadal słuchacie) starego death metalu, to ta płyta musi się Wam spodobać. Hackneyed obraca się głównie w średnich i średnio szybkich tempach, ale to głównie dlatego, że stara się operować typowo deathmetalowym ciężarem i naprawdę mocno charakterystycznymi riffami, a nie szybkością i ultra blastami. Brak tu też solówek z prawdziwego zdarzenia - mam nadzieję, że jest to świadomy wybór, a nie konieczność wymuszona zbyt małymi umiejętnościami muzyków. Jest też trochę melodii, ale naprawdę w optymalnie wyważonych ilościach - chociażby w takim "Kingdom of Thoughts", mile kojarzącym się z At The Gates. Na singiel wybrano "Deatholution", które z kolei przypomina mi stare dokonania Cannibal Corpse i Six Feet Under.
Hackneyed Ameryki nie odkrywa operując znanymi wszystkim maniakom patentami. Ale po pierwsze - z patentów tych, które mimo powtarzalności nie nużą, lepi swój własny styl. Po drugie - niemalże z każdej sekundy "Burn After Reaping" bije autentyczna pasja i chęć grania, brak tu jakiegokolwiek śladu rutyny. Ale jak tu spodziewać się rutyny, gdy średnia wieku muzyków to 17 lat... Tym bardziej warto wypatrywać kolejnych dokonań Niemców.
Bardzo młodzi muzycy,(mozna polać ze zdjęć) ale już w Nuclear Blast !!! , hehe swoją drogą Decapitated na debiucie pokazali większą klase, ale i pokazali nowe, swięższe oblicze death metalu. Co do Hackneyed, wydaje mi się że po prostu chcą grać death metal i tyle :)))
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Pain "Cynic Paradise"
- autor: Krzysiek "kksk"
Lost Soul "Immerse In Infinity"
- autor: Megakruk
Smashing Pumpkins "Gish"
- autor: Jędrzej Sołtysiak
Paradise Lost "Faith Divides Us - Death Unites Us"
- autor: Megakruk
Marduk "Wormwood"
- autor: Megakruk