zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Greta Van Fleet "The Battle at Garden's Gate"

1.07.2024  autor: Krasnal Adamu
okładka płyty
Nazwa zespołu: Greta Van Fleet
Tytuł płyty: "The Battle at Garden's Gate"
Utwory: Heat Above; My Way, Soon; Broken Bells; Built by Nations; Age of Machine; Tears of Rain; Stardust Chords; Light My Love; Caravel; The Barbarians; Trip the Light Fantastic; The Weight of Dreams
Wykonawcy: Joshua Kiszka - wokal, chóry; Jacob Kiszka - gitara, chóry; Samuel Kiszka - gitara basowa, instrumenty klawiszowe, chóry; Daniel Wagner - instrumenty perkusyjne, chóry
Wydawcy: Republic, Lava
Premiera: 16.04.2021
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

O pracach nad drugim albumem grupa Greta Van Fleet zaczęła informować wkrótce po premierze pierwszego. Mimo to przerwa wydawnicza potrwała dłużej, niż muzycy zdawali się wstępnie planować. Młody, obiecujący zespół, któremu zarzucano brak własnego charakteru i nadmierne naśladownictwo, miał czas, żeby ewoluować.

Pierwszym, jeszcze nieśmiałym sygnałem zmian jest inny styl okładki. Po otwarciu digipaka i w książeczce widać już jednak ilustracje w dość znajomych klimatach. W oprawie szczególnie może się spodobać, że obrazki po wewnętrznej stronie kartonika posiadają wypukłości odwzorowujące przedstawione kształty, a front i tył - chropowatą powierzchnię. W ładnej książeczce dla każdego utworu zamieszczono oddzielną rozpiskę danych autorskich i wykonawczych. Wynika z nich, że zespół otoczył się nowymi współpracownikami. Producentem został znany z kooperacji z gwiazdami popu i rocka Greg Kurstin. Figuruje on też jako współautor utworów "Stardust Chords" i "Light My Love". W prawie co drugim nagraniu wystąpił kwartet smyczkowy w składzie: Charlie Bisharat i Songa Lee na skrzypcach, Alma Fernandez na altówce i Jacob Braun na wiolonczeli. Dodatkowi muzycy nigdy nie wychodzą jednak na pierwszy plan, a w niektórych kawałkach można ich obecność nawet przegapić. Rozczarowuje, że to samo stało się z gitarą basową. Instrument, na wcześniejszych pozycjach w dyskografii zespołu tak wyraźnie słyszalny jako osobny, na "The Battle at Garden's Gate" jakby zaginął - wtopił się mocno w pozostałe dźwięki. Pojawiające się od czasu do czasu partie gitary akustycznej i trochę kościelnie brzmiących klawiszy potraktowano jako znacznie ważniejsze.

Album trwa nieco ponad godzinę. Ogólnie można odnieść wrażenie, że Greta Van Fleet gra coraz spokojniej i podnioślej. Nie zawsze daje to dobre efekty. Przykładowo w balladzie "Tears of Rain" wokalista Joshua Kiszka wspina się na wyżyny, ale poza tym, od strony instrumentalnej, utwór oferuje za mało. Też niestety niezapadający w pamięć, za to żywszy i bliższy stylistycznie dawniejszym, bardziej bluesrockowym nagraniom grupy "My Way, Soon" to za to jeden z tych kawałków na albumie, o których można napisać, że ciekawiej się zaczynają, niż rozwijają. Na szczęście jest na "The Battle at Garden's Gate" garść utworów przynajmniej całkiem niezłych. Zaliczyć można do nich chociażby "The Barbarians", "kroczący" "Stardust Chords", "Caravel" oparty na wyrazistym hardrockowym riffie oraz chyba najbardziej się kojarzący z Led Zeppelin "Built by Nations". Jako materiał na przebój warto wskazać "Trip the Light Fantastic" z charakterystycznymi chórkami oraz spokojniejszy, ciekawszy kompozycyjnie "Broken Bells". Ponadto gitarzysta Jacob Kiszka wreszcie faktycznie zabłysnął talentem. Na wyróżnienie zasługują szczególnie dwie solówki, może nie wybitne same w sobie, za to znakomicie podbijające nastrój kompozycji w kulminacyjnych momentach: w powolnym, podniosłym "Age of Machine", którego tytuł zdaje się nawiązywać do "Age of Man" z poprzedniego długograja grupy, oraz w finałowym "The Weight of Dreams". Przy okazji są to też najdłuższe utwory na albumie, trwające odpowiednio siedem i dziewięć minut.

Na "The Battle at Garden's Gate" da się zaobserwować pewien postęp i drobne nowości w twórczości zespołu. Grupa nie odcina się przy tym od dotychczasowego stylu, chociaż zdaje się grać mniej energicznie. Pomimo kilku dobrych fragmentów, dla słuchacza album może się okazać trochę męczący. Przebieg dojrzewania Grety Van Fleet nie jest w pełni zadowalający.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Greta Van Fleet "The Battle at Garden's Gate"
robertm (wyślij pw), 2024-07-05 16:13:01 | odpowiedz | zgłoś
Greta Van Fleet wielka nadzieja na powrót klasycznego rocka w stylu Led Zeppelin. Niestety po płycie "From the Fires" wszystko co nagrali to wielkie rozczarowanie i kompletny brak pomysłu na siebie. Ni to rock, ni to blues, ni to country, grom wie ci to jest. Gdzie jest mocne uderzenie rockowych gitar ?
Gdzie rockowe zeppelinowe aranżacje ? To co dostajemy to jakiś misz masz rocka, bluesa, popu, bez pomysłu i pazura. Szkoda bo wszyscy pokładali w nich wielkie nadzieje. Jestem w stanie zrozumieć, to że szukają swojej muzy i starają sie rozwijać, ale uważam, że obrali złą drogę. Nic z tej muzy nie zapada w pamięci i nawet nie chce się do tego wracać. Jedynie "From the Fires" jeszcze jakoś się słucha i jest lekka gęsia skórka. Jest świeżość, fajny vintage rock, no i ten vocal. Czekam cały czas aż się obudzą i wydadzą naprawdę coś dobrego bo kapela ma ogromny potencjał, ale brak weny wszystko psuje. Może dla nich to jest dobre, ale dla fanów Led Zep i dobrego rocka raczej nie. No cóż czekamy.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (22 głosy):

 
 
22%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?