- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Green Day "Warning"
Na początku października ukazał się nowy, szósty w dyskografii zespołu Green Day album zatytułowany "Warning". Green Day obok Offspring jest zespołem uznawanym za odnowiciela punk rocka, który jak się wydawało umarł w epoce komercji i zalewającego świat dance'owego gówna. A jednak... Na najnowszym albumie panowie z Green Day odeszli od klasycznego punka w stronę bardziej komercyjnych rzeczy. Mamy tu do czynienia z płytą, która nie jest punkowa, jest wręcz pop-rockowa. "Warning" nie może się równać z takimi świetnymi wydawnictwami "Zielonego Dnia" jak "Insomniac" czy "Dookie". Punk rock jest tu traktowany jako "przyprawa" do płyty, a nie tak, jak to było dotychczas jako główny temat nagrań.
Na tę płytę czekałem trzy długie lata; ostatni "Nimrod" ukazał się w 1997 roku. Do Green Day pałam pewnego rodzaju sentymentem, ponieważ jest to zespól, dzięki któremu odkryłem punk rocka. Pamiętam kiedy pierwszy raz usłyszałem "Basket Case" - standardowy utwór zespołu - było to dla mnie coś niesamowitego. Teraz po pięciu latach trochę się na tym gatunku znam; mam sporo płyt i wiem, o co w tej muzyce chodzi. Najnowsze dzieło Green Day jest płytą, która mnie totalnie rozczarowała, nie tylko mnie zresztą. Nie ma na niej nic, co tak porażało na poprzednich wydawnictwach: energii, agresji, a przede wszystkim ostrości, tak charakterystycznej dla punka; ostrości nie tylko w tekście, ale także w muzyce. Sam Billie Joe (wokalista) powiedział kiedyś - "Punk rock to przede wszystkim zgrzyt; zgrzyt w tekście i muzyce..." "Warning" nie jest płytą złą, jest płytą inną. Muzyka jest tu bardziej "kombinowana". Obok gitary, basu i perkusji słychać instrumenty takie jak harmonijka, akordeon czy mandolina. Moim zdaniem nie powinno być takich eksperymentów.
Jestem rozczarowany. Na taką płytę czekałem trzy lata? Jeśli następny album również będzie taki, Green Day trzeba będzie spisać na straty. "Zieleńce" podążają w złym kierunku i powinni albo zawrócić, albo zatrzymać się...