zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Green Day "21st Century Breakdown"

20.07.2009  autor: tjarb
okładka płyty
Nazwa zespołu: Green Day
Tytuł płyty: "21st Century Breakdown"
Utwory: Song of the Century; 21st Century Breakdown; Know Your Enemy; !Viva La Gloria!; Before The Lobotomy; Christian's Inferno; Last Night On Earth; East Jesus Nowhere; Peacemaker; Last Of The American Girls; Murder City?; Viva La Gloria? (Little Girl); Restless Heart Syndrome; Horseshoes and Handgrenades; The Static Age; 21 Guns; American Eulogy; See The Light
Wykonawcy: Billie Joe Armstrong - gitara, wokal; Mike Dirnt - gitara basowa; Tre Cool - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Warner Music Poland
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

W pierwszej chwili miałem tę płytę najzwyczajniej w świecie ostro zjechać. Wiadomo, drugiej "Dookie" to ja się po Green Day nie spodziewałem, bo wystarczająco wiele razy mnie pod tym względem zawiedli. Miałem jednak nadzieję na coś równie dobrego, jak "American Idiot", na którego następcę czekaliśmy przecież kilka ładnych lat. Tymczasem dostałem album, którego spodziewałbym się raczej po Good Charlotte. I tu pojawił się problem. Skoro Good Charlotte tak naprawdę lubię, to o co mi właściwie chodzi?

Tak, ta płyta jest do bólu przesłodzona. Cukierkowa rewolucja dla dzieciaków z bogatych rodzin, które z nudów postanowiły się zbuntować, świadome że i tak za tydzień dostaną kieszonkowe i nie muszą się niczym martwić. Wypisz wymaluj, współczesny Jarocin czy słynne "butelki z benzyną i kamienie". Ale mimo naprawdę mdłych aranżacji i atmosfery dziecięcego buntu, do "21st Century Breakdown" wracam chętnie. Sekret tego albumu tkwi oczywiście w chwytliwych melodiach, do których chłopaki z Kalifornii mają talent, jak mało kto. Od razu po krótkim wstępie dostajemy masę żywiołowych kawałków, takich jak tytułowy "21st Century Breakdown" i "Know Your Enemy". Płyta nieźle sprawdza się też we fragmentach balladowych, jak w przypadku "Last Night On Earth", który zamyka pierwszą z trzech części albumu.

Drugą rozpoczyna naprawdę fajny, jakby wyrwany z innej bajki "East Jesus Nowhere". Podobne wrażenie mam przy "?Viva La Gloria? (Little Girl)" - aż chciałoby się więcej takich wycieczek. Na wyróżnienie zasługuje też dosyć oryginalny jak na Green Day - "Peacemakers". Do tego dochodzi balladowy "Restless Heart Syndrome" i śmiało mogę przyznać, że środek to moja ulubiona część całego krążka.

Najmniej do powiedzenia mam na temat części trzeciej i ostatniej. Jedyna - wśród typowych, beatlesowsko-kinderpunkowych (ale sympatycznych) piosenek - ballada "21 Guns" wydaje się być niestety tysięczną wariacją na temat tego samego rockowego standardu, gdzieś pomiędzy "All the Young Dudes" a "Sowing the Seeds of Love", oczywiście bez wdzięku i klasy tych utworów. Zdecydowanie najlepszy jest tu zamykający album kawałek, "See the Light", dla którego warto dosłuchać płytę do końca.

Parę słów na temat tekstów. Generalnie jest to podzielona na trzy akty historia Glorii i Christiana, na których przykładzie muzycy ukazują problemy mieszkańców Stanów Zjednoczonych w dobie kryzysu gospodarczego i reszty tego, co pozostawił po sobie ulubieniec wszystkich artystów - George Bush. Wyszło to średnio, ale z pewnością czyta i słucha się ciekawie. Drażnią jedynie powtarzane często teksty w rodzaju "I don't wanna live in a modern world". Może robią na kimś wrażenie, ale ja z tego chyba już po prostu wyrosłem.

Podsumowanie? Przede wszystkim brakuje mi tu takich błyskawicznych hitów, jak słynne przeboje z "American Idiot". To po prostu nie jest płyta tego formatu i z całą pewnością nie zrobi takiej furory w klubach karaoke. Teoretycznie ma mieć formę koncept albumu, ale ja się przyznam, że jakoś to do mnie nie przemówiło. Mogę furczeć na muzyczny brak ambicji czy wspominać stare, dobre czasy, ale po co. Przecież nie zmienię tego, że "Know Your Enemy" tak szybko wpada w ucho, ani że "Last Night On Earth" brzmi jak wyjęte z płyt Beatlesów. Dla części moich znajomych nastolatków "21st Century Breakdown" to bardzo ważny album. Dlatego wiem, że szukając prezentów urodzinowych, bo na gwiazdkę póki co stanowczo za wcześnie, prędzej czy później wyląduję w sklepie muzycznym przed półką z Green Day'ami.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Troszkę się nie zgadzam...
kolotaki (gość, IP: 77.254.190.*), 2013-09-25 22:01:07 | odpowiedz | zgłoś
Dla mnie to jedna z moich ulubionych plyt.. ale każdy ma swoje zdanie, no cóż...
nie!!!
Green Day (gość, IP: 83.238.149.*), 2009-10-18 14:08:51 | odpowiedz | zgłoś
jestem fanka Green Day od dawna i sadze ze plyta jest swietna i w slusznej sprawie duzo moich znajomych sie z tym zgadza a znam duzo fanow Green Day To cudowny zespol
skandal!
oolwgb (gość, IP: 84.10.221.*), 2009-08-09 17:09:53 | odpowiedz | zgłoś
przecież powinni nagrać American Idiot 2!! jak mogli!!
Trafna recenzja
RaMoNe (gość, IP: 89.167.31.*), 2009-07-22 22:54:08 | odpowiedz | zgłoś
Zgadzam się właściwie z każdym napisanym w niej zdaniem, brakuje mi tylko wyróżnienia kawałka "Static Age", przy którym, gdy go słuchałem po raz pierwszy to mało kierownicy w samochodzie nie rozwaliłem.
Płyta przesłodzona, za wolna, za długa, najlepsze kawałki są pod koniec płyty.
beznadzieja
napalona34 (gość, IP: 79.191.110.*), 2009-07-22 12:25:18 | odpowiedz | zgłoś
beznadziejny ten album, i to po takim swietnym The American Idiot!!! :///

Oceń płytę:

Aktualna ocena (141 głosów):

 
 
53%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?