zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 23 listopada 2024

recenzja: Frontside "Teoria konspiracji"

20.09.2009  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Frontside
Tytuł płyty: "Teoria konspiracji"
Utwory: Herezja doskonała; Świat tyranów; Zapalnik; Uciec przeznaczeniu; Stąd do przeszłości; Moja deklaracja płonie; I ciągle kroczę ścieżką ciemności; Spłoniesz w piekle; Zerwane więzi; Nadchodzi koniec; Katharsis; W cieniu krzyża
Wykonawcy: Marcin "Auman" Rdest - wokal; Mariusz "Demon" Dzwonek - gitara; Dariusz "Daron" Kupis - gitara; Wojciech "Novak" Nowak - gitara basowa; Tomasz "Toma" Ochab - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Mystic Production
Premiera: 24.11.2008
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Uprzedzano mnie, że po serwisie www.rockmetal.pl błądzi dość spora grupa zaciekłych bojówek Frontside. Co zrobić? Mam w ryja już z założenia, ale nieważne, w końcu dorzucę swoje parę groszy do historii wydawnictw grupy.

Pierwszy raz gości z Frontside spotkałem na Mystic Fest (RIP) 2002. Mieli szczęście albo, paradoksalnie, raczej pecha. Ponad 2 "tauzeny ludziów" miało wtedy okazję zapoznać się z ich twórczością, z drugiej zaś strony trochę chłopaki wtopili, bo - wciśnięci jako rozgrzewacz przed ekipami typu Myrkskog, Nile, Satyricon czy Kreator - skazani byli od razu na lincz. Mi osobiście się podobało, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie było wtedy w spodku sektorów plujących gromkim "wypierdalać". Zaintrygowany, po imprezie szarpnąłem się na zakup "I odpuść nam nasze winy..." i nie zawiodłem się. Przypasił mi ten core'ujący death, czy jak tam to nazywano? Masywny, z czadem i bez kompromisów. Potem jednak srogo zawiodłem się na "Zmierzchu Bogów...", a po "Absolutus" zwyczajnie dałem sobie z tym zespołem spokój. Niby wszystko tam grało, zapiaszczone gitary, growl, skrzek, tąpnięcia perkusyjne, ale także to, czego w muzyce osobiście nie trawię pod żadną postacią, więc nazwijmy to łagodnie: "specyficzne" melodyjki i refreniki. Nie mam tu na myśli bycia melodyjnym, co samo w sobie grzechem nie jest, lecz wciskanie między ciężkie riffy tematów żywcem zrąbanych z serialu "Przyjaciele", czy innych shitcomów. Wiecie, te wszystkie "kwiaty miłości..." i tego typu banialuki. Po co to komu? Jadł ktoś kiedyś golonkę z dżemem? Chyba nie, a jak już jadł, to zapewne leciał potem na rzadko. Metal to mięcho, lukier tu nie licuje z powagą ani tekstu, ani muzyki, tym bardziej jeżeli nazywamy się Frontside. Sosnowiczanie w tych cięższych momentach pokazywali, że mają charakter, więc niepotrzebnie wykorzystywali patenty dzieci z, no nie wiem, np. Trivium (zainteresowani wiedzą o co chodzi). Jak dla mnie te zabiegi rozpuszczały siłę zespołu, a skoro objęły aż dwie najważniejsze dla ich kariery płyty, to nadziei nie miałem.

Życie potrafi jednak sprawiać miłe niespodziewani. No i proszę, rok 2009 - mam w rękach "Teorię Konspiracji", która o dziwo okazuje się może nie najbardziej bezkompromisowym, ale już na pewno najdojrzalszym dziełkiem w ich karierze.

Nie oznacza to, że nagle Frontside postanowili całkowicie zboczyć z obranej przed laty ścieżki na rzecz uniwersyteckiego grania akordów. Dojrzałość w tym przepadku oznacza zmyślne wyważenie elementów, które w przeszłości decydowały raczej jednostronnie o klimatach ich krążków. Tym razem w niczym prawie nie przesadzili. Jest ciężko i zadziornie, ale jednocześnie melodyjnie, z tym, że nikt się od tej słodyczy tym razem nie porzyga. Czuć polepszający się warsztat muzyków - gitary rytmiczne mieszają riffami ile wlezie, ale nie zaciemnia to rozpoznawalności poszczególnych wałków, gitara solowa z kolei, miota nomen omen solówkami, że aż miło, ale nie stanowią one samoistnego jestestwa, jak na płytach Yngwiego Malmsteena czy innego Johnnego Irokeza. I o to chodzi w muzyce z wyższej półki.

Już po wstępnym osłuchaniu, nie sposób nie wskazać inspiracji Sosnowiczan. Zdecydowanie przeważają w nich Slayer z okresu słynnej "God Hates Us All" (rewelacyjna "Herezja Doskonała", "Zapalnik") oraz szwedzki melodyjny death metal spod znaku Soilwork (ten nowszy) i In Flames (ten wcześniejszy na szczęście), a nawet Dissection, którymi na kilometr jedzie dajmy na to "Świat Tyranów". "Stąd do przeszłości" zaskoczy z kolei wszystkich wrzucających Frontside do jednego wora z deskorolką i za dużymi gaciami, bo cóż ze tymi gadżetami może mieć jadący w tym kawałku riff, odwołujący się do czystego rock'n'rolla? Owszem, nie obyło się bez jednej wpadki w numerze "Nadchodzi Koniec", zgwałconego przesłodzonym refrenem, rodem z dokonań piewców college metalu, ale i tak ostatecznie rozpierducha, tkwiąca w takich rzeczach, jak "Spłoniesz w Piekle" (featuring: Nergal aus Behemoth) czy finałowym "W cieniu krzyża", przesądza o szlachetnym, wysokooktanowym potencjale całości "Teorii Konspiracji".

Na koniec słówko o brzmieniu, bo choć nie nagrywano płyty w polskim "Sound City" czyli "Hertz Studio", a za konsoletą, nie siedzieli ani Wiesławscy, ani tym bardziej Madsen czy Richardson (prztyczek w nos Vader i Behemoth?), to przyznać należy, że dźwięk jest na międzynarodowym poziomie. Wyczarowany w Sosnowcu i Łodzi, zajebiście przejrzysty i selektywny, ale jednocześnie niezmiernie potężny. Głównymi bohaterami są wysunięte do przodu gitary i mocno zdołowana sekcja, zresztą "co? gdzie? i jak?" możecie obejrzeć na dodanym do "paczki konspiracji" bonusowym DVD. Niszczy też oprawa graficzna z gościem dzierżącym różaniec w jednej dłoni, a gnata w drugiej, ale w zasadzie to już temat, do jakiego Frontside przyzwyczaił fanów od kilku płyt i na ich warunki jest raczej standardem niż jakimś novum. Innymi słowy - towar prawie kompletny, a już na pewno najbardziej miażdżący od czasu "I odpuść nam nasze winy".

Nie można nie dać dziewiątki. Zastanawia mnie tylko jedno. Premiera "Teorii..." miała miejsce w listopadzie 2008 roku, a o tym świetnym krążku jakoś dziwnie w cicho... co jest z wami mili słuchacze?

Komentarze
Dodaj komentarz »
Teoria ..
DamianD (gość, IP: 82.160.119.*), 2009-09-20 12:40:03 | odpowiedz | zgłoś
Płytke kupiłem w dniu premiery i w sumie była w odtwarzaczu jakiś czas i potem już praktycznie do niego nie wróciła... No cóż... Nie wiem jak innym, ale mi się szybko znudziła..
Generalnie muzyka ok, ale może lepiej żeby Frontside grał samą muzykę bez tekstów, bo one są ... fatalne...
re: Teoria ..
anarcha (gość, IP: 88.156.14.*), 2009-09-20 14:31:06 | odpowiedz | zgłoś
Zgadzam sie w 100%. Teksty sa takie, ze az dupe ściska, a szkoda bo aranżacje są ciekawe i przemyślane, ale po tekstach zostaje taki nie smak, ze nie chce sie plyty powtornie odtwarzac :(
9/10? To chyba zart...
Seeres (gość, IP: 89.76.43.*), 2009-09-20 11:25:06 | odpowiedz | zgłoś
Ocena 9/10 to chyba zart... Brzmienie jest fatalne (sam plastik, zero naturalności), kawalki nudne a teksty grafomanskie i pretensjonalne... 9/10 oznacza chyba plyte na naprawde wysokim poziomie, tymczasem nowy Frontside zasluguje na 4/10. Jak grali z Astkiem to bylo fajne, ale teraz tylko smiech na sali...
re: 9/10? To chyba zart...
Łysy (gość, IP: 81.210.21.*), 2009-09-20 16:46:03 | odpowiedz | zgłoś
A z Astkiem to nie były pretensjonalne? Stary "true" fan się odezwał. A ja dorzucę kamyczek, bo wolę Absolutus. Jest znacznie bardziej spójny, wbrew pozorom. Ale, choć słucham ich od pierwszej płyty, jeszcze żadna nie spodobała mi się w 100%, zawsze się trafi jakaś niedoróbka. Za to te pozostałe kawałki urywają łeb.
re: 9/10? To chyba zart...
Seeres (gość, IP: 89.76.43.*), 2009-09-20 18:39:49 | odpowiedz | zgłoś
Nie twierdze ze Astek byl wieszczem narodowym, ale jego teksty w polaczeniu z bardziej surowym hc graniem byly calkiem fajne (nie twierdze ze genialne, nigdy fanem nie bylem). Natomiast to co robia teraz to plastikowa kupa, teksty na poziomie zdolowanego 15-latka ('W moim sercu mieszka czern... I Ty dobrze o tym wiesz...') - naprawde, mamy wiele lepszych kapel na krajowym podworku niz to przepromowane, plastikowe, wtorne pitolenie.
re: 9/10? To chyba zart...
EdiRTOS
EdiRTOS (wyślij pw), 2009-09-20 21:55:28 | odpowiedz | zgłoś
Ocena jest subiektywnym wymysłem autora - macie absolutne prawo się z nią nie zgadzać. Mnie osobiście płyta bardzo się podoba, ale taką dyskusje, komu się podoba a komu nie to można bez końca prowadzić...
re: 9/10? To chyba zart...
jajco (gość, IP: 81.219.246.*), 2009-09-24 09:36:23 | odpowiedz | zgłoś
pitolicie bez sensu, dużo kawałków anglojęzycznych też ma zjebane liryki tylko dużo osób ich nie rozumie, bo języka nie znają albo jest taki growl, że g*** da się usłyszeć..metal to nie tylko zło, piekło szatan i gwałcenie dziewic...zespół tworzą normali kolesie którzy tak samo żyją jak każdy człowiek, kogoś kochają, nie nawidzą, ciupciają, wydalają, jedzą, śmieją się, a czasem płaczą i nie widzę nic złego w pisaniu o takich uczuciach..owszem czasem mogłoby być lepiej ale za samo poruszanie tematów kótre nie sa truuuu nie ma co szczekać i pluć..mi płyta się podoba oby dalej tak napier****li
2
Starsze »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (282 głosy):

 
 
62%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667

Megadeth "Endgame"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?