- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Forsaken "Anima Mundi"
Nie licząc popowych smętów z konkursów Eurowizji, moje kontakty z zespołami z Malty ograniczają się chyba do zera. Na szczęście dzięki Forsaken (nie mylić ze szwedzkim The Forsaken, bo to zupełnie inna bajka), który wywodzi się z tego wyspiarskiego państewka o powierzchni 316 kilometrów kwadratowych, zacząłem nadrabiać zaległości. Kapela istnieje od roku 1990 (początkowo pod szyldem Blind Alley), zaś pod obecną nazwą zarejestrowała dotychczas debiutancki "Evermore" (1996), mini album "Iconoclast" (2002) oraz wydany w tym roku przez szkocką Golden Lake Productons doskonały krążek "Anima Mundi".
Drugie duże wydawnictwo Forsaken tworzy sześć (nie licząc wstawki w postaci "The Poet's Nighmare") nie schodzących poniżej siedmiu minut kompozycji progresywnego, rasowego doom metalu z najwyższej półki. Atmosferę "Anima Mundi" budują epickie, nieco majestatyczne utwory z odrobiną patosu, pełne znakomitych zwolnień i spokojnych, czasem ponurych momentów (vide "Carpe Diem" przypominający trochę "Sabbath Bloody Sabbath" wiadomo kogo). Całość ubarwiają piękne, klimatyczne klawisze (cudowny wstęp do "All Is Acomplished") i świetne wokale czysto śpiewającego Leo Stivali, mocnego punktu Maltańczyków. Wszystkie te elementy sprawiają, że na "Anima Mundi" mamy do czynienia z pięćdziesięcioma minutami muzyki bardzo emocjonalnej, przy której chwilami przechodzą ciarki ("Sephiroth"), a mimo to dopracowanej w każdym szczególe. Również pod względem produkcji. Płyta brzmi bardzo przejrzyście i klarownie.
Słuchając "Anima Mundi" nie mam żadnych wątpliwości, że Forsaken to kompletnie niedoceniona kapela, której wybitnie pomógłby kontrakt z dużą wytwórnią. Zespół reprezentuje naprawdę wysoki poziom, zarówno techniczny, jak i kompozytorski. Następca "Evermore" to wyśmienity doommetalowy album, który musi przypaść do gustu fanom szwedzkiego Candlemass czy amerykańskiego Solitude Aeturnus. Szczerze polecam!
Materiały dotyczące zespołu
- Forsaken