- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Foo Fighters "Echoes, Silence, Patience & Grace"
Foo Fighters istnieje już dwanaście lat. Mimo sporego dorobku i własnej drogi muzycznej wciąż przedstawia się ich jako "zespół perkusisty kultowej Nirvany". Tak już zapewne będzie zawsze i należy się z tym pogodzić. Zaskakującym jednak jest fakt, że band Dave'a Grohla urósł do naprawdę sporych rozmiarów. Setki tysięcy sprzedanych kopii każdego krążka, rzesze fanów, swoją ilością dościgające rzeczoną Nirvanę, nieustanne pojawianie się Grohla w mainstreamowych kanałach telewizyjnych...
Nie ukrywam, że do Dave'a Grohla czuję ogromną sympatię i szacunek, ponieważ ten bardzo skromny muzyk niejednokrotnie już udowodnił, że potrafi grać (momentami nawet brawurowo dobrze - wystarczy zapoznać się z "Killing Joke" Killing Joke, czy "Songs for the Deaf" Queens of the Stone Age) nie tylko na perkusji ale także na gitarze, potrafi też komponować chwytliwe riffy i doskonale śpiewać, jednym słowem o popularności świadczy coś więcej niż tylko nazwisko lidera. Poprzednie albumy grupy spotkały się z pozytywnym odbiorem ze strony fanów rocka na całym świecie.
Przejdę jednak do samej opinii na temat "Echoes, Silence, Patience & Grace". Po krótkim i podniosłym wstępie uderza w głośniki "The Pretender", pierwszy singiel z tego albumu. Jest to z pewnością jeden z najlepszych utworów na płycie. Czysta energia, przebojowość, świetny, naprawdę chwytliwy refren. Podoba mi się sposób, w jaki sposób wątki w utworze narastają i eksplodują. Jedyne, czego żałuję, to to, że na albumie takich utworów jest niewiele. Foo Fighters skupili się na zdecydowanie spokojniejszej twórczości, na rockowych balladach i wolniejszych kompozycjach. Tak też zaczyna się "Let it Die", drugi numer na "Echoes..". Podobnie jak poprzednik, piosenka ta rozkręca się z biegiem czasu, gitary akustyczne przechodzą w przesterowane riffy, wokal akcentuje coraz głośniej, aż do wrzasku. Kolejna udana pozycja warta uwagi. Drugi singiel "Long Road to Ruin" nie zawodzi. Krótkie, mocne uderzenie, bez grama popowego przesłodzenia, a jednocześnie z dużą dozą przebojowości. Płyta utrzymuje podobny poziom aż do samego końca. Nie należy się tu spodziewać rewolucji w żadnym wypadku. "Echoes.." wypełniają kompozycje proste, opierające się raczej na chwytliwości niż nowatorskości. W kilku jednak momentach Foo Fighters mnie zaskoczyli. Takim przykładem może być "Statues", utwór mniej nowoczesny, zdecydowanie bardziej staroświecki, wypełniony fortepianowymi akordami i nawiązaniami do muzyki lat 70. Ciekawostką jest również instrumentalna, gitarowa przygrywka w postaci "The Ballad Of The Beaconsfield Miners".
Jeśli znacie Foo Fighters głównie z zabawnych wideoklipów , bądź koneksji z Nirvaną, warto zapoznać się szerzej z twórczością grupy. Bez wątpienia najnowsza produkcja zespołu nie zrazi do siebie fanów przebojowego, amerykańskiego rocka, opatrzonego solidnym, klarownym brzmieniem i wpadającymi w ucho refrenami. Bez żadnych wyrzutów sumienia, daję tej płycie solidną ósemkę, bo to album przekazujący to co w rockowej muzyce pozytywne i szczere. A Foo Fighters życzę jeszcze prężnie rozwijającej się kariery.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
The Dillinger Escape Plan "Ire Works"
- autor: Ugluk
Kabanos "Zęby w ścianę"
- autor: RJF
Behemoth "The Apostasy"
- autor: Zagreus
- autor: Ugluk
Decapitated "Organic Hallucinosis"
- autor: Ugluk