- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Flotsam and Jetsam "Drift"
"Drift" to piąty album post-thrasherów z USA i chyba najmniej znany, przynajmniej w Polsce. Przynosi najbardziej łagodną muzykę w dziejach tego ciekawego zespołu; najbardziej łagodną i najbardziej przestrzenną, nasyconą specyficzną atmosferą. Mniej jest tu łojenia, więcej dźwięków subtelnych, rockowych. Szkoda, że takie zespoły jak Flotsam & Jetsam są traktowane u nas po macoszemu i ich ciekawa twórczość nie może być znana w całości przeciętnemu fanowi metalu, którego nie stać na płyty.
"Drift" jest albumem niejednowymiarowym, z jednej strony przynosi szereg okołothrashowych kompozycji jak "Me" czy "12 Years Old With A Gun", z drugiej zaś bardziej przestrzenne, spokojne utwory jak "Mising", "Remember" czy "Poet's Tell". Jednym z ciekawszych utworów na "Drift" i na pewno jednym z moich ulubionych jest "Empty Air" z orientalnym riffem granym z towarzyszeniem syntezatorowego motywu. Ta kompozycja wykonywana jest z ogromną pasją i czadem, popadam tu w banał, ale jak tak naprawdę opisać muzykę, szczególnie taką, która działa na okolice żołądka i powoduje mrowienie na kręgosłupie?
Warto spotkać się z najbardziej niedocenioną płytą F&J i przez trzy kwadranse obcować z dobrą muzyką, zagraną z ogniem i pasją, a przy tym wolną od zbędnego patosu.