- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Fear Factory "Obsolete"
Pisząc o najnowszym albumie kwartetu z Fear Factory, raczej trudno uniknąć nawiązań do "Demanufacture", płyty która niewątpliwie miała największy wpływ na komercyjny sukces tego projektu. Od czasu wydania "Obsolete" upłynęło już trochę wody w Wiśle, ale nadal daje się słyszeć głosy, że ten album to zwykłe nieporuzmienie i największa porażka zespołu. Pytam kurwa "dlaczego?".
Zatrudnienie Colina Richardsona w charakterze producenta na "Demanufacture" okazało się wielkim błędem, czego zresztą nie ukrywali sami muzycy. Dopiero Rhys Fulber, autor wszystkich remiksów na "Fear is the Mindkiller" i kilku na "Remanufactur" (a także numero uno legendarnego Front Line Assembly - to dla tych "słuchających inaczej") okazał się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. "Obsolete" jest pierwszym albumem Fear Factory, na którym kawałki mają charakterstyczny industrialny posmak i nie nasuwają skojarzeń z bezpłciowością Ramms+ein. Etykietkę "Industrial Deathcore", jaką przylepiono "Demanufacture", można sobie wsadzić między bajki - według mnie większość utworów, zawartych na tym wydawnictwie, jest tylko żałosnym wstępem do klimatów, jakie panują na "Obsolete" - zespół nareszcie przestał bać się używać fabrycznych sampli i stworzył bardzo urozmaicone i różnorodne kompozycje. Nie zgodzę się ze stwierdzeniam, że muzycy się wypalili - wszystko jest tu świeże i co najważniejsze, zespół nie zrezygnował z ciężaru, jakim nasycił swoje poprzednie produkcje.
Podobnie jak "Demanufacture", tak i "Obsolete" ma być w swoim zamierzeniu concept albumem, traktującym o walce człowieka z maszyną. Wszystko ułożone jest w logiczną całość, teksty zawarte we wkładce uzupełnia post industrialne "opowiadania", autorstwa Burtona, doskonale trzymające klimat całego wydawnictwa. Zresztą wkładka i zawarte na niej zdjęcia to czyste dzieło sztuki, za stworzenie mózgoplemnika Dave McKean powinien otrzymać Nobla.
Muzyka zawarta na płycie nie ustępuje tej z "Demanufacture", a dzięki wprowadzeniu ciekawych sampli znacznie ją przewyższa. Może dla niektórych z Was ważne jest tylko napierdalanie, ale ja nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom - jeśli chcę posłuchać łomotu, to zapodam sobie grind. Utwory zawarte na płycie dobrane są w zajebistej kolejności, na początku jest szybko i brutalnie, później robi się coraz wolniej, aż wreszcie wszystko całkowicie gaśnie przy "Ressurection", który podobnie jak "Therapy for Pain" na "Demanufacture" powala swoim głębokim klimatem. Moimi zdecydowanymi faworytami na tej płycie jest otwierający album "Shock", "Edgecrusher", "Securiton", a także "Freedom or Fire", nasuwający właściwe skojarzenia z demanufacturowskim "Hunter-Killer".
Jestem zajebiście zadowolony z tej płyty, Fear Factory pokazał, że potrafi się rozwijać i tworzyć nowe utwory z właściwym sobie dopierdem. Od czasu wydania "Demanufacture" zespół nie spuszcza z tonu i nadal trzyma się w czołówce kapel grających samplowanego rocka z domieszką industrialnego brudu. W ocenie miało być "8", będzie "9" - skręca mnie, jak słyszę nieprzychylne opinie na temat tego wydawnictwa; wielcy fani poczuli się zdradzeni - chuj Wam w dupę.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Malefice "Entities"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Dismember "The God That Never Was"
- autor: Mrozikos667
Decapitated "Organic Hallucinosis"
- autor: Ugluk
Hurtlocker "Embrace The Fall"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Mimo, że nie przebili (moim zdaniem) Demanufacture to i tak płyta miażdży !!!