- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Faith No More "This Is It: The Best Of Faith No More"
Wtórność, komercja, populizm - to chyba jedyne trzy słowa, którymi w żaden sposób nie da się określić twórczości jednej z najwspanialszych i najwybitniejszych grup dzisiejszych czasów, jaką to bez wątpienia jest Faith No More. Ich muzyka jest piękna, ekscentryczna, cudowna, straszna, spokojna, dziwna, ekstremalna, intrygująca, doskonała... Jednym słowem, nie można przejść obok niej obojętnie.
Zespół powstał w 1981 roku, a jego nazwa wzięła się od... psa wyścigowego, na którego założyciele bandu, basista Billy Gould i perkusista Mike Bourdin, postawili spore pieniądze. Jak nietrudno się domyśleć, Faith No Man (gdyż tak nazywało się to zwierzę, jak również zespół, przez pierwsze 4 lata istnienia) zawody wygrał, a uradowani muzycy postanowili nazwać na jego cześć swój nowy projekt.
Faith No More to grupa niezwykle wszechstronna i otwarta. Krążą miedzy różnymi muzycznymi światami, od wczesnopinkfloydowskiej psychodelii, poprzez funk, aż po awangardowego rocka i death metal. Zestawienie to daje zdumiewające efekty. Czasem podczas trwania jednej piosenki trudno uwierzyć, że to ciągle ten sam zespół.
Kalifornijczycy najwięcej zawdzięczają swojemu frontmanowi - Mike'owi Pattonowi, człowiekowi-legendzie, udzielającego się również w Mr Bungle (pierwszy zespól Pattona), Fantomasie oraz Tomahawku. Jest to persona tyle genialna, co kontrowersyjna (oby na świecie wobec tego było jak więcej takich kontrowersyjnych ludzi!), czemu dowodzić mogą częste konflikty z gitarzystami, którzy, zdaniem Mike'a, za często grają "te swoje pieprzone solówki", kiedy wystarczy zagrać jedynie kilka prostych dźwięków. W 1995 r. zaowocowało to nagraniem płyty "King For A Day, Fool For A Lifetime", na której to... nie było nominalnego gitarzysty. Gościnnie wystąpił jedynie w kilku utworach kolega Pattona z Mr Bungle, Trey Spruance. Album ten jest prawdziwym majstersztykiem. Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że z tak ubogim momentami zestawem instrumentalnym (bas, perkusja i... wokal) można osiągnąć tak doskonałe brzmienie. Obok Josh'a Homme'a (Kyuss, Queens of the Stone Age, Dessert Sessions) i Roberta Frippa (King Crimson) Mike Patton jest największą postacią współczesnego rocka.
Płyta "This Is It: The Best Of Faith No More" to kompilacja największych przebojów ze wszystkich okresów istnienia zespołu. Pierwsze cztery utwory powstały w latach 1984-1989, kiedy to liderem był jeszcze Chuck Mosley, wyrzucony później przez pozostałych członków kapeli, za pijaństwo i "ograniczone możliwości wokalne". W tym czasie widać fascynację muzyków punk rockiem i brzmieniami elektronicznymi (rzypominają mi trochę Nine Inch Nails). To najsłabszy okres grupy - co nie oznacza bynajmniej, że słaby! Dalej jest coraz lepiej: "Easy", "Evidence", "Last Cup Of Sorrow", czy wreszcie "Ashes To Ashes" - te tytuły mówią same za siebie. Osobiście mam pewne wątpliwości co do trafności wyboru piosenek. Szczególnie brakuje mi utworów z "King For A Day, King For A Lifetime": "Ricochet" i "Just A Man". Jednak swojej noty za to obniżyć nie mogę, gdyż nie ma takiej kombinacji utworów Faith No More, za którą nie dałbym oceny maksymalnej.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
The Dillinger Escape Plan "Ire Works"
- autor: Ugluk
Mr. Bungle "California"
- autor: ad
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu