- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Face Down "The Will To Power"
Dobre kilka lat temu szwedzki Face Down debiutował albumem "Mindfield" (1996) pod szyldem Soundfront Records/Roadrunner Records, jednak już drugi materiał "The Twisted Rule The Wicked" (1997) sygnowany był znaczkiem Nuclear Blast Records. Kłopoty z wydawcami (i z pierwszym, i z drugim), jak również problemy personalne doprowadziły w 1999 roku do rozwiązania zespołu. Po pięciu latach założyciel kapeli basista Joakim Hedestedt (obecnie w Construcdead) i gitarzysta Joacim Carlsson (Afflicted, General Surgery) postanowili wskrzesić Face Down, ściągając wcześniejszego wokalistę Marco Aro (ex-The Haunted) i zapraszając do współpracy perkusistę Erika Thyseliusa (Terror 2000, Construcdead).
Udało im się wskrzesić wyjątkowo rozwścieczoną maszynę. Wraz z płaczliwą sentencją "There is No God" w otwierającym płytę "Drained", Szwedzi uderzają z potężną siłą thrashmetalowego szaleństwa napędzanego core'ową motoryką. Już pierwsze sekundy tego numeru mówią, co będzie działo się dalej. Mocną stroną "The Will To Power" są ostre jak brzytwa, "slayeropodobne" riffy i agresywne wokale Aro (który jest w najwyższej formie!), choć mięsiste bębny, bijące aż miło, i ciężki, dudniący bas, również nie ustępują im miejsca. Na trzecim albumie Face Down wszystkie tryby pracują na wysokich obrotach, działając z precyzją szwajcarskiego zegarka. Przez czterdzieści minut jest szybko (czasem huraganowo) i dynamicznie, a Szwedzi zwalniają, łapiąc oddech jedynie w kilku miejscach ("Insanity", "The Unsung" czy "Grey"), choć wtedy jednak kompozycje nie tracą swej siły.
"The Will To Power" z powodzeniem można polecić amatorom nowoczesnego thrashowego łojenia pokroju... daleko nie szukając, The Haunted (nie tylko ze względu na osobę Marco Aro). I pewnie niejeden fan tego ostatniego życzyłby sobie, by następca "One Kill Wonder" brzmiał jak trzecia płyta Face Down. Nowy krążek Szwedów to solidny kawałek metalowego grzańska, z którym warto się zapoznać. I do tego zachęcam.