zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Exodus "Bonded By Blood / Pleasures Of The Flesh"

7.08.2001  autor: Paweł P.
okładka płyty
Nazwa zespołu: Exodus
Tytuł płyty: "Bonded By Blood / Pleasures Of The Flesh"
Utwory: Bonded By Blood; Exodus; And Then There Were None; A Lesson In Violence; Metal Command; Piranha; No Love; Deliver Us To Evil; Strike Of The Beast; And Then There Were None (Live); Deranged; 'Till Death Do Us Part; Parasite; Brain Dead; Pleasures Of The Flesh; 30 Seconds; Seeds Of Hate; Chemikill; Choose Your Weapon
Wykonawcy: Paul Baloff - wokal; Gary Holt - gitara; Rick Hunolt - gitara; Rob McKillop - gitara basowa; Tom Hunting - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Century Media Records
Premiera: 1998
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Na początek mała informacja... Płyta, której recenzję macie właśnie przed swoimi oczyma, zawiera dwa pierwsze albumy Exodus - "Bonded By Blood" (wcześniej "A Lesson In Violence", który ukazał się w 1985 roku) oraz "Pleasures Of The Flesh". Wydanie Century Media Records zawiera oba albumy (łącznie 20 utworów), nie jest to więc wczesne unikatowe wydawnictwo, a zaledwie próba przedstawienia Exodus szerszej grupie potencjalnych klientów (taka sobie marketingowa zagrywka).

No, ale od początku. Exodus to jeden z tych zespołów, które światu muzykę swą przedstawiły jako typowe granie spod szyldu Bay Area (taka również była muzyka min. Testament, Anthrax, Metallica, Forbidden). "Bonded By Blood" i "Pleasures Of The Flash" to jedne z najlepszych thrashowych albumów tamtego okresu (dla mnie jednak obok "Reign In Blood", "Pleasure To Kill" i "Mad Butcher/Sentence Of Death" album ten pozostaje metalowym klasykiem po dziś dzień). Zanim jednak Exodus dorobił się "tymczasowego" składu (bo o dalszych przetasowaniach kadry wspominać już nawet nie trzeba), grupę opuścił Kirk Hammett (każdemu dobrze zapewne znany gitarzysta zasilił później szeregi Metalliki). Panowie nagrali demo (1984) i zagrali kilka koncertów, po czym (w rok później) znaleźli wydawcę i zaczęły się mozolne zmagania z przemysłem muzycznym.

Płytę otwiera utwór tytułowy, który powala swym przekazem (osobiście odbieram ten kawałek równie intensywnie, co np. "Metal Command" czy "Kings Of Metal" Manowar) i brzmieniem. Muzyka przypomina dokonania takich kapel jak Destruction, Kreator, Slayer czy właśnie Metallica (tempa są tu znacznie szybsze niż na większości albumów Metalliki, duch thrashowego grania pozostaje jednak ten sam). Takie kawałki jak "And Then There Were None" czy "Piranha", wzbogacone o genialne riffy, potrafią doprowadzić do szału nawet największego metalowego wyjadacza. Album zaczyna się genialnie, tak samo się kończy i kropka. Co zaś tyczy się drugiej jego części (a więc i późniejszej płyty "Pleasures Of The Flesh"), to jest nieco gorzej... Nagrywając "Bonded..." Exodus ustawił poprzeczkę baaardzo wysoko, co jest zapewne tego przyczyną. "Pleasures..." nie jest wcale złe. Ba! Jest naprawdę niezłe i mogłoby śmiało stawać w szranki z wieloma sztandarowymi tytułami innych thrashowych kapel z tamtego okresu. Czuć tę samą energię, pęd, przekaz - wszystko byłoby w porządku, gdyby nie dziwne eksperymenty muzyków (bo skoro album ma być wypełniony solidnym, szybkim graniem od początku do końca, to umieszczanie na nim takich elementów, jak podśpiewywania gringos czy wywiady z osobnikiem bliżej mi nieznanym, mijają się tu całkowicie z celem).

Na zakończenie mógłbym jeszcze porozczulać się nad niedociągnięciami technicznymi, wpadkami wokalnymi ("Bonded By Blood"), czy nieudanymi eksperymentami na "Pleasures Of The Flesh", nie zrobię tego jednak chociażby ze względu na fakt, iż te dwa albumy powinien znać każdy szanujący się fan Thrashu. Umieszczenie dwóch płyt na jednym wydawnictwie jest świetną okazją dla tych, którzy dotychczas Exodus nie słyszeli. Ludzie, którzy oba albumy mają, mogą sobie to wydanie odpuścić z powodu braku jakichkolwiek bonusów (jedynym ale i OGROMNYM bonusem jest tu bowiem tylko cena).

Komentarze
Dodaj komentarz »
klasyk
vaderhead (gość, IP: 83.7.244.*), 2010-01-24 15:35:18 | odpowiedz | zgłoś
Hehe, to były czasy najpiekniejsze dla świeżego i nowego wówczas thrashu, z biegiem lat w sumie jedynie Exodus pozostał wierny swojemu gatunkowi, bo tak zarówno Metallika, Slayer, Kreator, Overkill, Megadeth, Anthrax czy w zupełnie mniejszym stopniu Testament odeszli od swojego pierwotnego stylu, by na ostatnich płytach (z wyjatkiem Anthrax) do niego powrócić. Ciekawy jestem, dokąd po zatoczeniu takiego stylistycznego koła zmierzać będzie muzyka tych bandów. To bardzo ciekawe, może znowu się znudzą i zaczną poszukiwać ? może nie ? :)

Oceń płytę:

Aktualna ocena (180 głosów):

 
 
87%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Exodus

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Slayer "South of Heaven"
- autor: Trygław

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Testament "The New Order"
- autor: Lopakka

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?