- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Epizod "Sveti Patriarch Evtimii"
Bułgaria. Wielu turystom kojarzy się ona ze sławnymi Złotymi Piaskami czy też z tanimi winami prosto z klasztornych piwnic. Niewielu jednak wie, że Bułgaria posiada również dobrze grające grupy rockowe. Jedną z nich jest powstała w 1988 roku w Sofii formacja Epizod. Początkowo nastawiona była na dekadenckie teksty poetów Charlesa Baudelaire'a czy Francois Villona. Na scenie gościły mrok, trumna i wychodzący z niej podczas koncertów wokalista itp. W roku 1996 zespół zmienił frontmana, a tym samym swój wizerunek w warstwie scenicznej i tekstowej. Dziś grupa "zajmuje się" przekazywaniem poprzez muzykę rockową wydarzeń historycznych, a także opowieściami na temat wielkich Bułgarów.
Jedną z takich opowieści jest nagrana w 2004 roku rock-opera "Sveti Patriarch Evitmii" Traktuje ona o żyjącym w XIV wieku prawosławnym patriarsze Bułgarii świętym Evtimii Trnowskim. Na marginesie wypada wspomnieć, że dla potrzeb wizualizacji tej historii na murach należącego do patriarchy zamku Veliko Trnovo zrealizowano DVD z występem grupy.
Jak wygląda nauka historii po bułgarsku? Posłuchajmy.
Opowieść zaczyna się krótkim słowem wstępu. "Rok 1393. Bułgaria jest potężnym europejskim państwem. Stolica Trnovgrad błyszczy dostojnością architektury i jest dumna ze swoich szkół. I wtedy... Wielka i przerażająca turecka armia atakuje Europę, niszcząc wszystko na swej drodze. Zjednoczone bałkańskie armie zostają rozbite na Kosowym Polu. Bułgaria zostaje sama przeciwko fanatycznym hordom. Car Ivan Sisman ucieka ze stolicy i zamyka się w twierdzy Nikopol. Pozostaje tylko ostatni obrońca Trnovgradu, Patriarcha Evtimii".
Wchodzą mroczne klawisze, a następnie nadające ton bębny i groźny riff na gitarze. Następnie mamy cytat, który należy do Evtimii. W tle słychać delikatne zaśpiewy cerkiewne. Łagodne wprowadzenie przeistacza się gitarowy riff oraz ładny motyw wygrywany na ludowym instrumencie - gadulce. Po chwili ustępuje ona miejsce słowom śpiewanym przez wokalistę Emila Chendova. W refrenie mamy głośne zawołanie wokalisty razem z chórkiem, który tak delikatnie chwilę wcześniej śpiewał. "Czedo Evtimii"- pierwsze ciary na plecach. Po krótkiej solówce znów ten poznany wcześniej motyw na gadulce i groźny zaśpiew chóru. Następny jest szybki "Car Ivan Sisman". Refrenu nie powstydziłby się żaden zespół spod znaku NWOBHM, a perkusja brzmi jakby za nią siedział sam Nicko McBrain. Wyborne. Następnie przychodzi czas na utwór "Żelaja Trnovgrad". Ciężki, twardy, miażdżący. I znów pełen buntu refren. Jeszcze solówka i niekończący się refren. Nawet nie znając języka bułgarskiego zaczyna się śpiewać...
Kolejnym numerem jest "Evtimii Se Proszava" - krótki utwór, w którym przygrywa znów gadulka, ale głównym elementem jest jedyny w swoim rodzaju bułgarski zaśpiew kobiecy. Dalej "Da te Pogledam", niestety jeden ze słabszych na płycie. Prym wiedzie śpiew Emila - mam jednak wrażenie, że muzycy nie mieli za bardzo pomysłu na linię melodyczną zwrotki. Całość próbuje ratować ładny śpiew chóru w tle. Złe wrażenie poprzednika zaciera skutecznie kompozycja "Vojna", jeden z najlepszych utworów na płycie. Tętent koni, zwrotka ("Europę ogarnęła wojna Chrystusa z Półksiężycem") i ten pełen wściekłości refren - "Vojnaaaa". Do tego świetny riff na gitarze i równie świetna praca sekcji rytmicznej. Nagle utwór nieco zwalnia. Emil mówi pełen pokory, tylko po to, by podarować wrogowi ostatni oddech zanim. Rewelacyjny utwór, chyba najlepszy w całej długiej już karierze Epizodu.
"Secz i Pljaczka". Skądś już znam ten riff i te bębny... Tak, pojawiły się już we wstępie oraz w "Żelaja Trnovgrad". Cudownie wymyślona klamra, która spaja cały materiał - tu jednak te riffy zostały połączone dając krótki acz treściwy utwór. Tuż po nim równie krótki przerywnik "Bitka" - wyzwalające wyobraźnię dźwięki średniowiecznej wojny - chrzęst stali, konie, cerkiewne dzwony oraz żałobny śpiew, opłakujący zabitych. "Zagina Stolicata" to drugi ze słabszych utworów. Delikatny werbel, orientalne gitary i chór w tle, a do tego Emil. Na szczęście na koniec zespół zostawił same perły. Zaczynamy od "Patriarch Evitmii". Już sam riff na początku mówi, że będzie rewelacyjnie. I właśnie tak jest - delikatnie zawodzenie chóru i świetny Emil. I jeszcze lepszy refren. Dalej rewelacyjna solówka, riff i powrót do poprzedniej struktury. Następną perłą jest ballada "Molitva za Balgarija". Gdyby grupa Epizod nagrywała na Zachodzie i miała za sobą dużą firmę fonograficzną, bez wątpienia byłby to numer tak znany, jak "Nothing Else Matters". Delikatna gitara, piękne śpiewy chóru i ciary na plecach, a co dopiero potem, gdy zaczyna Emil... Co jakiś czas tempo trochę przyspiesza, ale i to jest rewelacyjnie wyważone. I czas już na ostatni klejnot, a zarazem ostatni utwór na płycie. "Czudo" zaczyna się nadającym rytm bębnem i znów świetnym zaśpiewem żeńskim. Po chwili dołączają męskie głosy oraz Emil. Lekkość przyniesiona przez zwrotkę zmienia się w refrenie na ciężki, wręcz sabbathowy riff. I z tym ciężarem gitar połączonym z lekkością śpiewu żeńskiego zostajemy już do końca...
Pomimo dwóch muzycznych "kleksów", zrobionych podczas odrabiania pracy domowej z historii Bułgarii, "Sveti Patriarch Evtimii" broni się bardzo dobrze. Zrozumienie dość zawiłej historii patriarchy i obrony zamku Trnovgrad ułatwia na pewno obejrzenie DVD. Zapis koncertu jest bowiem przeplatany fragmentami bułgarskich filmów historycznych. Ponadto teksty utworów są przetłumaczone na angielski i rosyjski, i są dostępne w formie napisów. Bardzo to zacne dla kogoś spoza bułgarskiego kręgu kulturowego.
Bułgaria to nie tylko Złote Piaski...
Materiały dotyczące zespołu
- Epizod