- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Epica "The Divine Conspiracy"
No i nadszedł czas na "The Divine Conspiracy", który jest pierwszym pełnym koncept albumem, a zarazem czwartym wydawnictwem muzyków z zespołu Epica. Tym razem mamy do czynienia z filozoficznym pojmowaniem dzieła boskiego w starciu z ludzkim umysłem. Owe dzieło, jak twierdzi sama Simone, zawiera się w teorii stworzenia przez bóstwo wielu religii i wpuszczeniu je w świat, by człowiek przez poznanie ich odkrył, że mają tą samą naturę. To coś na kształt "boskiego spisku" mającego na celu uświadomienie ludzkości, iż należy szukać prawdziwej natury religii.
Pomysł na "The Divine Conspiracy" jest na tyle ciekawy i śmiały, że w całości płyty pokłada się wielkie nadzieje na to, że będzie niemalże rewolucyjna. Jeżeli ktoś poszedł torem mojego myślenia to może poczuć się rozczarowany. Niestety nowy album Holendrów to dzieło dość przeciętne. Przede wszystkim słuchając muzyki nie lubię mieć wrażenia, że "skądś to znam", jak ma to miejsce na przykład w "Never Enough", który obraca się w klimatach Evanescence trącących niemalże kiczem. Reszta płyty również jest bez fajerwerków. Epicki "Safeguard To Paradise", podobnie jak "Chasing The Dragon", brzmi niemalże jak "Solitary Ground" (z płyty "Consign To Oblivion"). Słuchając tytułowego "The Divine Conspiracy", a także "The Obsessive Devotion" i "Death Of A Dream - The Embrace That Smothers Part VI" nie mogę się oprzeć wrażeniu, że są one gorszymi wersjami genialnego "Consign To Oblivion" (z płyty o takim samym tytule) wzbogaconymi o "wokalną papkę" Jansena, która przetaczając się pomiędzy chórem i świetnym głosem Simone kompletnie niczego nie wnosi. Nowością na płycie jest "La'petach Chatat Rovetz - The Last Embrace" - utwór instrumentalny o nijakim zabarwieniu oraz "Fools Of Damnation - The Embrace That Smothers Part IX" z elementami orientu we wstępie.
Szczęśliwie na "The Divine Conspiracy" znajdziemy również klasyczny chór, energię, majestatyczny klimat, czyli wszystko to do czego przyzwyczaiła nas Epica. Mówię tu chociażby o "Menace Of Vanity", "Living A Lie - The Embrace That Smothers Part VII", "Beyond Belief" czy o "Indigo" - bardzo przyjemnym intrze. Obawiam się, że to jednak nie wystarczy by poczuć pełną satysfakcję ze słuchania tego albumu.
Bez wątpienia nowa płyta Holendrów zdaje się mniej atrakcyjna od "Consign To Oblivion" - swojej poprzedniczki. Nie powala na kolana, nie porywa, jest jakby obnażona z nowych pomysłów i nagrana z zasadą "stawiamy na ilość a nie na jakość". Czy została zrobiona na siłę? Tego nie wiem, choć w trakcie słuchania trudno było się oprzeć tej myśli. W każdym razie ja już czekam na kolejną płytę, która miejmy nadzieje, rozwieje wątpliwości o kondycji twórczej muzyków.
Epica ma to wszystko i słucham na przemian z Kamelotem.
Recenzja ta była pisana chyba po jednokrotnym przesłuchaniu podczas jazdy autem...
Materiały dotyczące zespołu
- Epica
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Crionics "Neuthrone"
- autor: Norveg
Korpiklaani "Tervaskanto"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
- autor: Norveg
Obituary "Xecutioner's Return"
- autor: Norveg
Nightwish "Dark Passion Play"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
- autor: Norveg
Nile "Ithyphallic"
- autor: Norveg