- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Entombed "Unreal Estate"
Takiego precedensu w muzyce metalowej, o ile mi wiadomo, dotychczas nie było. Jeden z prekursorów szwedzkiego death metalu, legendarny Entombed, wziął udział w serii koncertów w Szwedzkiej Operze Królewskiej, gdzie u ich boku wystąpiły... baletnice! Wyobrażacie to sobie? Nie jakaś orkiestra symfoniczna czy tym podobne bzdury, ale baletnice z krwi i kości. Jak dla mnie, pomysł wyborny i przyznam, że wiele bym dał, by móc to wtedy zobaczyć. Tymczasem na osłodę - nim ukaże się wersja DVD tego materiału i będę mógł nasycić wzrok widokiem L-G Petrova i spółki w towarzystwie śmigających tancerek - pozostaje "Unreal Estate", dźwiękowy zapis tego niewątpliwie znakomitego występu.
Rzeczony krążek to druga, obok "Monkey Puss: Live in London", album koncertowy w dyskografii Szwedów. Jakże jednak od niego odmienny. Zarejestrowana w dość niecodziennych, jak na zespół metalowy oczywiście, okolicznościach, płyta jest żywym przykładem tego, jak powinno nagrywać się naprawdę dobre koncertówki. Produkcja "Unreal Estate" krystalicznych cackiem z pewnością nie jest, ba, ma nawet leciutko surowy posmak, niemniej wszystko brzmi niezwykle czytelnie i przestrzennie. Wręcz perfekcyjnie. Za niesamowity klimat tego albumu odpowiedzialny jest zarówno dobór kompozycji, wśród których przeważają numery z "Uprising" i "Morning Star" (co pewnie nie zachwyci starych fanów), nieco przearanżowane na potrzeby pląsających baletnic, jak i wspomniana, świetna produkcja. W sterylnych wydawałoby się warunkach piątka szwedzkich diabłów z buciorami ładuje się na deski sztokholmskiej opery, której gmach roznosi na strzępy w rytmie brudnego, bezpardonowego death'n'rolla. Na "Unreal Estate" wszystko jest namacalne, jak na wyciągnięcie ręki - "czuć" tu każde jęknięcie rzężących gitar, każde uderzenie werbla czy nawet oddech L-G Petrova. Entombed brzmi dynamicznie, z kopem i "przytupem", a do tego szalenie autentycznie.
"Unreal Estate" to soniczna uczta wybitnie adresowana do zagorzałych fanów Entombed, choć niewykluczone, że właśnie dzięki temu albumowi zespół zyska kolejnych. I z której by strony nie patrzeć na ten krążek, jest to wydawnictwo rewelacyjne.
Materiały dotyczące zespołu
- Entombed