- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Enthroned "XES Haereticum"
Enthroned nigdy nie zaliczał się do metalowej elity. Nie zapowiada się też, by za sprawą szóstego albumu tej kapeli zatytułowanego "XES Haereticum" cokolwiek się zmieniło w tej materii. Jak pewnie łatwo się domyślić, chociażby po okładce płyty, Belgowie grają "leśny" black metal spod znaku groźnych min, czarno-białej tapety i przeróżnego żelastwa. I właściwie na otoczce wizualnej ten zespół się kończy, bo muzycznie kolejna płyta Enthroned jest zupełnie przeciętna, by nie rzec słaba. Materiał na "XES Haereticum" to nudnawy black metal z gatunku tych melodyjniejszych, utrzymany we wszelakiej maści tempach. Materiał, ocierający się niekiedy o heavy metal ("Last Will", "Crimson Legions") jest mało ciekawy aranżacyjnie, nawet wokale wypadają momentami dość marnie, co najwyżej warsztat członków zespołu prezentuje się nienajgorzej. Następcy "Carnage In The World Beyond" (2002) nie ratują żadne urozmaicenia typu czyste wokale (radosne chórki w refrenie "Seven Plagues, Seven Wrath (XES Revelation)") czy mroczne, elektroniczne wstawki ("A.M.S.G"). To album kapeli, która swoją przeciętnością zupełnie nie wyróżnia się spośród mu podobnych diabelskich hord.
Zawartość "Xes Haereticum" utwierdza mnie przekonaniu, że Enthroned to blackmetalowa druga liga. Z pewnością aspiracje Belgów są dużo większe, ale realnie patrząc, szanse tego zespołu na przejście szczebelek wyżej w hierarchii są raczej marne. Zdeklarowanym fanom Enthroned zalecam dłuższy namysł przed zakupem tego wydawnictwa, natomiast reszta może z powodzeniem omijać ten album z daleka.