- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Enforced "Kill Grid"
"Umarł król, niech żyje król" to słowa kojarzone zwykle z objęciem tronu przez nowego suzerena po śmierci poprzedniego, swego rodzaju publiczne zapewnienie o ciągłości władzy królewskiej. Proklamacja ta miała po raz pierwszy zostać wypowiedziana w 1422 roku, gdy ciało Karola VI Szalonego z dynastii Walezjuszów spoczęło w bazylice św. Dionizego w Saint-Denis, a herold, na mocy traktatu w Troyes, ogłosił monarchą małoletniego Henryka VI z Anglii. W przypadku światowej sceny crossover thrash cyfrowi heroldzi odtrąbili, jak dotąd, jedynie śmierć dotychczasowego króla, kiedy w sierpniu 2020 roku niespodziewanie zmarł Riley Gale, wokalista Power Trip, a sam zespół przeszedł w stan uśpienia na czas nieokreślony. Czy któryś z pretendentów okaże się godny korony?
Bez wątpienia najsilniejsze stronnictwo ukształtowało się w Richmond w stanie Wirginia, gdzie rezydują formacje Municipal Waste i Iron Reagan, a swoje piętno odcisnęły także, choć prezentujące nieco odmienną stylistkę: Lamb of God, Alabama Thunderpussy i Four Walls Falling. Nic zatem dziwnego, że na tak żyznym gruncie wyrosła kolejna kapela z planem zabłyśnięcia na crossoverowym firmamencie. Enforced, bo o niej tu mowa, rozpoczęła działalność w 2016 roku, by po nagraniu paru demówek związać się z kalifornijską War Records i pod jej egidą wydać swój pełnoprawny debiut, zatytułowany "At the Walls". Na longplayu tym, będącym w rzeczywistości kolekcją wczesnych dokonań uzupełnionych o dwa premierowe kawałki, kwintet zaprezentował się od najlepszej możliwej strony, taranując słuchacza nieokiełznaną energią i młodzieńczą werwą. Przejęcie Enforced przez większą wytwórnię było więc kwestią czasu.
Spośród wszystkich zarzuconych sieci, najokazalszy połów przyniosła ta z logo Century Media Records, wytwórni dobierającej młody narybek z dużą dozą roztropności. Pierwszy owoc tej współpracy, zatytułowany "Kill Grid", ujrzał światło dzienne 12 marca 2021 roku. W celu zarejestrowania materiału grupa powróciła do "Studio F12", część ścieżek dogrywając w "The Ward". Dziewięć kompozycji, które znalazły się na tym albumie, jest dziełem tego samego składu, który stworzył "Reckoning Force" i "Skinned Alive" - dwa najmłodsze stażem utwory z "At the Walls". To właśnie na tamtym etapie w zespole doszło do wymiany sekcji rytmicznej i Ethan Gensurowsky oraz Alex Bishop zastąpili odpowiednio Connora McCormicka i Zacka Hullingera.
O ile "At the Walls" stanowił doskonale zbalansowaną mieszankę thrash metalu i hardcore'a, o tyle na "Kill Grid" thrashowe oblicze Amerykanów bezceremonialnie wiedzie prym, co odzwierciedla się już w metrażu poszczególnych numerów. Idealnym tego przykładem jest utwór tytułowy, trwający ponad siedem minut i kończący się spazmami chaotycznego hałasu. Jest to zarazem kawałek najbardziej zapadający w pamięć, czerpiący całymi garściami z bogatej spuścizny Sepultury, a refren "Opposition, Depopulation. Chewed up by the kill grid" brzmi jak coś, co z powodzeniem mógłby wywrzaskiwać Max Cavalera. To, że panowie z Enforced odrobili lekcję z historii thrash metalu, widać jak na dłoni. W "Hemorrhage" wyłapać można echa motorycznego "Blacklist" Exodus, z kolei początek "Blood Ribbon" to oczko puszczone porozumiewawczo do fanów Slayera. Wspomniany "Blood Ribbon" zaskakuje również odniesieniem do szwedzkiego death metalu, gdy całkiem znienacka skręca w kierunku pamiętnego riffu z "Chief Rebel Angel" Entombed.
Pod względem produkcyjnym "Kill Grid" w niczym nie ustępuje dzisiejszym standardom, aczkolwiek jestem głęboko przekonany, że dopiero na żywo repertuar ten ujawni swój prawdziwy potencjał. Każdy sączący się z głośników dźwięk uzmysławia, że ta muzyka powstała po to, by machać do niej bańką i wzniecać mosh pity. Muzycy Enforced wiedzą, co znaczą szybkość i agresja, potrafią też odwoływać się do uznanych klasyków. Pytanie tylko, czy starczy im paliwa, aby napisać coś prawdziwie wielkiego, czy raczej zasilą szeregi zręcznych, ale jednak kopistów? Czas pokaże.
Czy "Kill Grid" daje podstawy do zawołania "niech żyje król"? Nie, na tak daleko idące wnioski jest o wiele za wcześnie. Mimo to trzymam za Enforced kciuki, bo mają w sobie tę iskrę, która pewnego dnia może podpalić lont pod beczką prochu. W końcu dewiza Richmond brzmi "sic itur ad astra" - "tak idzie się ku gwiazdom".
Materiały dotyczące zespołu
- Enforced