- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Empyrium "Songs of Moors and Misty Fields"
Zanim zapoznałam się z tą płytą zostałam osaczona stosami reklam, które kojarzyły twórczość Empyrium z różnymi, niewątpliwie bardziej znanymi zespołami. Wśród tych porównań najczęściej (praktycznie wszędzie) pojawiało się to jedno - Moonspell. Może nie jestem jakąś tam wielką fanką Księżycowego Czaru, ale zawsze ciągnie mnie do grup obracających się w "klimatycznym" metalu. Nic więc dziwnego, że zainteresowało mnie także Empyrium - zespół, dla którego jak się potem okazało "Songs of Moors and Misty Fields" wcale nie był debiutem.
Smutek leży w ludzkiej naturze. Jego agonalne piękno niczym mroczny żniwiarz zbiera pokłosie. Taki jest też album Empyrium, który wznosi wrażliwego słuchacza na najwyższą górę, której szczyt sterczy pośród gęstych mgieł, by za chwilę zrzucić go w najgłębsze otchłanie żalu i melancholii. Tak, "Songs of Moors and Misty Fields" to apogeum uniesień, wzruszeń, bólu i wiecznej męki. Majestatyczne, pełne nostalgii melodie gitarowe, "płaczące", delikatne klawisze i kojące partie wiolonczeli wzajemnie wspomagają się w swoim cierpieniu. W cierpieniu, którego nie można zagłuszyć... Tak naprawdę to trudno jest porównywać do czegoś lub kogoś muzykę Empyrium. Faktycznie, zgodnie z tym, co głosiły reklamy, w tych dźwiękach czai się jakiś duch Moonspella - czasem słychać podobną linię melodyczną, innym razem wrażenie takie pogłębia sam klimat. Jednak zdecydowanie najbardziej "księżycowy" jest głos Markusa, który rzeczywiście dość mocno może kojarzyć się z manierą Fernanda Ribeira. Ta sama barwa, podobna czułość, ekspresja, zaangażowanie, głębia. Należy dodać, że partie wokalne czasem (tak naprawdę to znacznie częściej) przechodzą w lekko blackowe growlingi, wstrzykując w dźwięki ogrom rozgoryczenia i gniewu. Na tym kończą się porównania do Moonspella. Zresztą tam gdzie Portugalczycy uciekają w mrok i erotyzm, Empyrium pogrąża w boleściach i melancholii ("Ode to Melancholy", "The Blue Mists of Night", "Lover's Grief"). Ta muzyka samoistnie żyje, tętni w niej rozpacz, żal, ale i piękno, natchnienie, czułość. Sami muzycy przyznają, że "Songs of Moors and Misty Fields" to hołd złożony naturze (no cóż, wystarczy spojrzeć na tytuł). I rzeczywiście, po głębszym poznaniu, dźwięki zaczynają układać się w piękne krajobrazy. Blade mgły, orzeźwiający wiatr, bezkresne wrzosowiska, niemal otulające ziemię skłebione chmury... Doskonałym uzupełnieniem dźwięków są metaforyczne teksty, nad których jawnie wznosi się widmo angielskiego poety - Johna Keatsa. Dzięki tym wszystkim walorom artystycznym, muzyka Empyrium zamienia się w dramatyczny spektakl, którego aktorami są wrażliwi słuchacze, potrafiący odnaleźć swój sens w melancholii i smutku.
"Songs of Moors and Misty Fields" jawi się na scenie "klimatycznej" jako prawdziwa perła. Jako jasna gwiazda na ponurym niebie, która w desperacji próbuje przedrzeć się przez mroczne chmury... Piękno, żal, osamotnienie... Zdecydowanie jedna z najsmutniejszych płyt 1998 roku.
Materiały dotyczące zespołu
- Empyrium