- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Elite "Kampen"
"Elite nie jest zespołem upolitycznionym" informuje, nie wiedzieć czemu, napis w booklecie wydanej w tym roku przez specjalizującą się w metalowych ekstremach pilską Agonia Records płyty norweskiego Elite. A że z każdej strony książeczki wyzierają groźnie wyglądający wojowie, niechybnie zmierzamy do konkluzji, że mamy tu do czynienia z "elitarnym" black metalem spod znaku szyszaka, mchu i makijażu "na pingwina".
Niestety, rzeczywistość w tym wypadku w pełni potwierdza obawy, a "Kampen" jest płytą, o której zapomina się w chwilę po wyjęciu z odtwarzacza. Odtwarzacz natomiast opuszcza ona po trzech kawałkach. Dla człowieka, którego horyzonty sięgają daleko poza klasyczny, norweski black metal nie ma tu nic, absolutnie nic, co mogłoby przyciągnąć uwagę na dłużej. Zapewne purystów i "prawdziwków" ukontentują bzyczące gitary, szeleszcząca perkusja i posępne jęki wokalisty, mi po prostu szkoda na to czasu. Szczególnie w tak świetnym dla muzyki rockowej i metalowej roku, który dał światu takie płyty jak "Monolithic Baby!", "The Eye of Every Storm", "Chimera" czy "Infernal Blasting".
Materiały dotyczące zespołu
- Elite