- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Elend "The Umbersun"
Pamiętam szok, jaki przeżyłam przy pierwszym zetknięciu z muzyką Elend. Był rok 1995, a ja dorwałam drugą płytę z ich dyskografii - "Les Ténebres Du Dehors". To właśnie wtedy odsłoniłam przed samą sobą najciemniejsze, najbardziej zdesperowane zakamarki własnej duszy...
Nie ma słów, które byłyby w stanie zdefiniować to, co prezentuje Elend, to co dzieje się na "The Umbersun". Nie ma nazw, do których możnaby przyrównać to, co tworzą, choć momentami brzmi to jak bluźnierczy Dead Can Dance. Skojarzenia te jednak rozpływają się w gęstym Mroku, w ogniu piekielnego potępienia. "The Umbersun" jest poematem nocnej pustki, cierpieniem konającej Desperacji. Symfonią obnażającą piękno i nienawiść. Krzykiem zdradzonych aniołów. Tajemną ścieżką, prowadzącą przez Ciemność, Salę Imion, Desperację... Mszą złożoną w ofierze umierającemu słońcu. Muzycznym piekłem domkniętym Siódmą Pieczęcią... Choć muzyka ta nie ma właściwie nic wspólnego z metalem, to jednak mocno podoba się jego wyznawcom. Trudno się jednak dziwić, gdy tonie się w przerażających wizjach nowopowstającego świata, w lucyferiańskim królestwie strachu i buntu. "The Umbersun" nie jest łatwe w odbiorze. Wręcz przeciwnie - to album zadziwiający, trudny, pozornie tylko nudny i wypełniony dłużyznami. Tu każdy dźwięk ma swoją przyczynę i powoduje kolejne. Dlatego muzyka ta nie ma prawa spodobać się każdemu. Sztuka tworzona przez Elend to monumentalna symfonia, przyozdobiona chórem upadłych aniołów. Okryta całunem najboleśniejszej desperacji ("Moon of Amber", "The Wake of the Angel"). Rodząca bunt i torturująca grzesznym pięknem ("In the Embrasure of Heaven"). Zwiastująca godzinę grozy, wyśpiewująca apokaliptyczną litanię piekła ("Apocalypse", "Du Trefonds Des Tenebres"). Cokolwiek by tu nie napisać, to i tak minie się to z prawdą. "The Umbersun" to płyta, która dotknęła Firmamentu, Apokalipsy. Absolutu, którego raczej już nie da się przekroczyć.
Ta płyta wręcz przeraża swoim majestatycznym pięknem. Przeraża dogłębną desperacją i ciszą, która tak często rani swym krzykiem... Trudno to określić, ocenić, zdefiniować... Wiem jednak, że każdy, kto choć raz słyszał Elend, doskonale rozumie moją bezradność wobec tych lucyferiańskich ekscentryków.
Materiały dotyczące zespołu
- Elend