- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: El Secatorre "Minimum Stereo"
El Secatorre to tyska kapela powstała w 2003 roku. Znają ich dobrze bywalcy Festiwalu im. Ryśka Riedla, gdzie zespół występował kilkakrotnie. Grali także koncerty między innymi z Hunterem czy z Oddziałem Zamkniętym. Ponadto wygrali kilka konkursów dla młodych zespołów rockowych - ostatnio FAZĘ 2007. Nie mają na swoim koncie żadnego oficjalnego albumu długogrającego, a oczekiwanie na debiut umilają nam wydając epkę zatytułowaną "Minimum Stereo". Zawiera ona 7 utworów, wszystkie po angielsku. Jest to więc całkiem spora dawka muzyki, jak na tego typu wydawnictwo. A jaka ona jest w wykonaniu El Secatorre? Chłopaki nawiązują do hard rocka i do grunge'u, ciężko jednak jednoznacznie przypisać ich do konkretnego gatunku. Grają po prostu energiczny i melodyjny rock, co potwierdza otwierający płytę "Bring Me Back". Rozpoczyna go charakterystyczna partia perkusji, do której po chwili dołączają pozostałe instrumenty i w końcu wokal - płynnie przechodzący z niemalże krzyku do zwykłego śpiewania. Jest to świetne otwarcie płyty i chyba jej najmocniejszy punkt. Melodyjności nie można odmówić także następnemu, utrzymanemu w wolniejszym tempie kawałkowi "Mr Worm", opartemu na świetnym, ciężkim riffie. Spokojniej robi się w klimatycznym "Friend", ale tylko po to, by po chwili zespół zaatakował nas drapieżnymi gitarami i szybką perkusją w, momentami ocierającym się o punk rock, "A Lady". El Secatorre potrafi jednak grać też delikatniej. O ile w trochę nirvanowym "Francess" jeszcze zdecydowanie przeważają przesterowane gitary, to już zamykający płytę "TP" to całkiem ładna, spokojna balladka. "Minimum Stereo" słucha się z przyjemnością. Zwraca uwagę klarowne brzmienie poszczególnych instrumentów, natomiast wokalista El Secatorre dysponuje charakterystycznym, łatwo rozpoznawalnym głosem. Na płycie pojawiają się przykuwające uwagę, melodyjne solówki gitarowe. Jej mocnym punktem jest także gra perkusisty. Żałuję tylko, że utwór "Friend" nie znalazł się tu w bardziej dynamicznej wersji znanej z Bislisty Polskiego Radia Bis. El Secatorre nie odkrywa na "Minimum Stereo" niczego nowego, nawiązując do tego co już znamy. Czyni to jednak w taki sposób, że warto uważnie śledzić jego dalsze poczynania.