- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Edge Of Sanity "Crimson II"
Dan Swano to postać nietuzinkowa. Ten ambitny multiinstrumentalista i producent od wielu lat jest siłą napędową szwedzkiej sceny metalowej. Jest to człowiek niesamowicie kreatywny a jego liczne projekty muzyczne, takie jak: Nightingale, Godsend, Pan-Thy-Monium czy Bloodbath tylko to potwierdzają. Jego nazwisko jednak będzie zawsze kojarzone z legendarnym już Edge Of Sanity. Zespół ten pod jego przywództwem święcił sukcesy do połowy lat dziewięćdziesiątych, wydając świetne płyty takie jak: "Purgatory Afterglow" czy "Crimson". Aż wreszcie coś się popsuło i w 1997 roku, po wydaniu albumu "Infernal", Dan postanowił opuścić grupę. Wielu fanów zdawało sobie doskonale sprawę z tego, że chłopaki bez niezastąpionego Dana długo nie pociągną i tak też się stało. Po wydaniu przeciętnego "Cryptic" (już bez udziału Swano) słuch o nich zaginął. I gdy już wydawało się, że kompilacja "Evolution" będzie kwiatkiem do trumny, stał się cud - tylko jeden człowiek był w stanie wskrzesić Edge Of Sanity i na szczęście się na to zdecydował.
Wydany w 1996 roku "Crimson" przez wielu jest uważany za najlepszy album w dorobku EOS. Skonstruowany był jako jeden, potężnie rozbudowany utwór, będący muzyczną ilustracją pewnej historii. Nie inaczej jest z "Crimson II", który również jest concept-albumem i powinien być "łykany" w całości. Bardzo nietypowy jest podział utworów, bo mimo tego, że na okładce wyszczególnionych jest ich 9, to płyta podzielona jest aż na 44. Można się jednak do tego szybko przyzwyczaić, a znacznie ułatwia to dostęp do poszczególnych fragmentów.
Muzycznie "Crimson II" ociera się, podobnie jak jego poprzednik, o death metal (Dan growluje jak za najlepszych czasów w EOS), ale jest to album, który można polecić każdemu fanowi metalu. Kompozycje są rozbudowane, mają liczne zmiany tempa, melodyjne momenty i czysty wokal - to wszystko sprawia, że "Crimson II" słucha się z prawdziwą przyjemnością, podobnie jak przed laty "Crimson". Brzmienie, o które zatroszczył się oczywiście Dan, również nie pozostawia nic do życzenia.
Swano sporo ryzykował wydając samodzielnie sequel "Crimsona" i to pod szyldem EOS. Fani nie wybaczyliby mu jakiegoś wymuszonego gniota. Na szczęście to prawdziwy profesjonalista, który zawsze angażuje się całym sercem w swoje przedsięwzięcia i dlatego "Crimson II" jest tym, na co wygłodniali fani Edge Of Sanity czekali od lat. Zasmucające jest tylko to, że w podziękowaniach Dan wyraźnie daje do zrozumienia, że jest to ostatnia produkcja ozdobiona logo EOS. No cóż, lepiej kończyć mocnym uderzeniem (tak jak Emperor) niż marnym "prykiem", ale ja wciąż mam nadzieję na "Crimson III".
A pamiętacie odjechanej Pan Thy Monium. Chmurki, chmurki i cała resztę? :) I PS. do PtM w postaci Karaboudjan? Czasami ta epka pojawia sie na serwisach aukcyjnych. Jak ktoś lubi PtM to brać w ciemno
Mało koncertowali, Dan chyba miał problemy z głosem, byli w kiepskiej wytwórni(jeżeli chodzi o promocję) i chyba dlatego są trochę zapomniani, ale są dostępne reedycje płyt na CD i winylach.
Prawdziwie awangardowe było Pan.Thy.Monium, jak pomyślę,
że 'Dawn of Dreams' (moja osobista ocena to 10/10) było wydane w 1992, to nadal nie wierzę.
Niestety kolejny projekt Dana, czyli Nightingale to już nie jest to samo. Zwykłe wokale, momentami gotyckie, ale często bezpłciowe. Muszę sobie przypomnieć, może jeszcze zmienię zdanie.
To było coś takiego:
Oglądam okładkę- chmurki
Zaglądam do wkładki- chmurki
Odpalam płytę- chmurki!
:)