- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Eclipse "The Art of Degradation"
Długo Eclipse kazało czekać na swoje nowe wydawnictwo, poprzednie a zarazem pierwsze oficjalne, ukazało się prawie trzy lata temu jako mini CD, sam materiał pochodził z sesji, z przełomu 98/99. Sądziłem, że zespół będzie się rozwijał w kierunku symfonicznego, klimatycznego black metalu, jaki zaserwował słuchaczom na "Dorsacharm's Venomous Colours", być może, dlatego "The Art of Degradation" tak mnie zaskoczył.
Zupełnie nie spodziewałem się tego, że nowy album będzie właśnie taki, jaki jest. Chors i Daamr zrezygnowali z symfonicznych zapędów na rzecz muzyki bardziej szalonej, bardziej nieprzewidywalnej, a zarazem bardziej agresywnej i brutalnej. Nowe muzyczne oblicze zespołu jest bardziej ostre, nie zrezygnowano jednak z melodii, ale są one bardziej metalowe, więcej w nich mocy i siły. Klawisze są cofnięte do tyłu, ich partie są niespokojne, można powiedzieć że nadają muzyce bardziej nieokiełznanego charakteru. Kompozycje mają w sobie więcej piekielnej jazdy, więcej chaosu i ekspresji. Muzyka niesie ze sobą szczyptę szaleństwa, dużo w niej zrywów i eksplozji emocji. Wydaje się, jakby całość chciała się wyrwać spod kontroli muzyków i zniszczyć porządek świata. Bardzo dużo tu dynamiki, ciągle pojawiają się nowe elementy, inne znikają, by wrócić po pewnym czasie. Wydawać się może, że 55 minut muzyki to bardzo dużo, jak na black metalowy album, jednak ten czas mija bardzo szybko, właściwie to nie czuje się jego upływu do momentu, gdy przebrzmią ostatnie dźwięki outra.
"The Art of Degradation" jest ciekawym albumem, patrząc na niego przez pryzmat dokonań naszych rodzimych zespołów można pokusić się o stwierdzenie, że jest nietuzinkowy. Śmiało może stawać w szranki z dokonaniami zachodnich kapel, tym bardziej, że wiele z nich bije na głowę. Mi osobiście muzyka Eclipse kojarzy się z Emperor i to raczej z dwoma pierwszymi albumami Norwegów, w sumie nie widzę w tym nic złego. Ciekawe tylko, czy ktoś pokusi się, aby wydać tę płytę w naszym kraju, coś mi się wydaje, że jednak nie.
Materiały dotyczące zespołu
- Eclipse