- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Ebola Joy "Sitra Achra"
Nieczęsto zdarza mi się pisać recenzje zespołów z Czech, tym bardziej ucieszyła mnie przesyłka, w której znalazło się trzecie demo Ebola Joy. Szybkie spojrzenie na biografię, gdzie widnieje: "dark electronics music". Zapowiadało się interesująco, jednakże muzyka nie wytrzymuje konfrontacji z tym, co napisali o sobie muzycy w notce. Nie wiedzieć czemu, liczyłem na coś w stylu Apoptygma Berzerk, VNV Nation czy Birmingham 6, ale przeliczyłem się niestety.
Ebola Joy to w sumie dosyć typowy przedstawiciel sceny gothic/doom, jednak elektroniki jest tam tyle ile podkładów klawiszowych, które nie wyróżniają się niczym szczególnym. Elektroniki w sensie sampli, loopów czy beatów słuchacz tutaj nie uświadczy, a mrok? No cóż, nie jest to może nieprzenikniona ciemność, ale jakiś taki klimacik "Sitra Achra" na pewno ma, chociaż do oryginalnych trudno go zaliczyć. Ok, dość narzekania, czas na pochwały, hmmm, no i pustka w głowie... Całkiem przyjemnie się tego słucha, kompozycje są lekkie, dużo w nich melodii i trochę klimatów, a oprócz tego odrobina metalowego pazura. Ot i cały obraz Ebola Joy. Muzyka nie jest skomplikowana, ale nie uważam aby była to wada - utwory trzymają raczej równy poziom, żadnych może przebojów, choć i totalnie skopanych też brak. Że się tak wyrażę, trzymają się "średniej krajowej". Jak na ten gatunek przystało, tempa są raczej wolne, a dodatkowo płytkę charakteryzuje pewna delikatność, ale żadne gejostwo, bo jak już wspomniałem wcześniej, muzyka utrzymana jest w granicach metalowego grania.
Zastanawiam się jak podsumować najnowsze demo Czechów. Niby nic nowego, niby nic oryginalnego, dosyć standardowe podejście, ale całkiem fajnie się tego słucha. Generalnie można tę płytę wrzucić do odtwarzacza, jednak nie częściej niż raz na jakiś czas.