- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Dublin Death Patrol "DDP 4 Life"
Znając dwa nazwiska firmujące wokale na tym albumie (sławni Chuck Billy z Testament i Steve Souza - ex-Exodus) miałem święte prawo oczekiwać muzyki najwyższej jakości. I o ile partie wokalne są na naprawdę wysokim poziomie, o tyle pozostałe elementy tworzące tę thrashmetalową układankę już niekoniecznie.
Od razu zaznaczę, że ten album naprawdę może się podobać, szczególnie fanom "nowego" (kiedy w końcu ten nowy album?!) oblicza Testament. Jednak gdy bardziej ceni się starsze dokonania klasyków thrashu, nie można nie zauważyć oczywistych mankamentów tego wydawnictwa. Po pierwsze - obok szybkich, sprawnie zagranych, a momentami nawet porywających ("Sid Vicious", "Iron Fist") numerów słyszymy totalne pomyłki, jak "Pigs In the Hollow", który powiela stary jak świat patent na niezbyt szybką metalową piosenkę - prosta sekcja, prosta gitara, prostacki wręcz refren... Na zakończenie albumu, czyli po około czterech minutach "Corruption", możemy "delektować się" indiańskimi dźwiękami, które zapewne miały przypominać o korzeniach pana Billy'ego, tak silnie przez niego akcentowanych. Zamiast tego powoli... zasypiamy...
Na szczęście dobrej muzyki na tym albumie jest trochę więcej niż tej nudnej. Wspomniany "Sid Vicious" to prawdziwy thrash z Bay Area, podobnie jak "Unnatural Causes". Szybko, mocno i bez specjalnych kombinacji - jak za "starych, dobrych czasów". Powracając jeszcze na chwilę do wokali - wydaje mi się, że "gardłowy" Testament ma nieco więcej partii do zaśpiewania niż Steve Souza. Jednak nie jest to zarzut - przeciwnie, Billy to jeden z moich ulubionych thrashowych wokalistów, tak więc mam ten fakt jak najbardziej za zaletę.
Podsumowując - nie mogę stwierdzić, że "DDP 4 Life" spełnił pokładane w nim nadzieje. Jednak najlepiej samemu się o tym przekonać, bo, w gruncie rzeczy, jest to dalej muzyka na przyzwoitym poziomie.