- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Dream Theater "Systematic Chaos"
Na początku, jeśli można, taka mała dygresja: zdziwiła mnie recenzja (a przede wszystkim ocena) tej płyty zamieszczona na www.rockmetal.pl wcześniej. Tak więc, mimo że oczywiście respektuję zdanie autora, nie ukrywam, że niniejsza recenzja powstała niejako w odpowiedzi na tamten tekst.
Dream Theater to jeden z moich absolutnie ulubionych zespołów, mam jednak nadzieję, że nie rzutuje to w jakikolwiek sposób na moją ocenę ich twórczości. Z takim właśnie - jak najbardziej neutralnym - nastawieniem zasiadłem, by zaznajomić się z najnowszym dziełem progresywnych czarodziejów.
I choć muszę przyznać, że na tle niektórych wcześniejszych dokonań Dream Theater "Systematic Chaos" być może nie do końca zasługuje na miano "dzieła", jest to niewątpliwie album bardzo dobry. Zresztą - gdyby taką płytę nagrał jakikolwiek inny zespół progresywny, wyżej widzielibyście zamiast ósemki dziesiątkę. Ale przechodząc do konkretów: od pierwszego dźwięku jest fantastycznie. Charakterystyczny motyw rozpoczynający "In The Presence Of Enemies Pt. I" przewija się później kilkakrotnie, również w części drugiej, zamykającej album i równocześnie będącej jego najlepszym momentem. Chociaż może "moment" nie jest najszczęśliwszym określeniem utworu trwającego prawie 17 minut... W zasadzie każdy utwór ma w sobie coś, co nie pozwala o nim zapomnieć. "Forsaken" - świetny refren; "Constant Motion" - sprytne nawiązanie to thrashu z lat 80.; "The Dark Eternal Night" - niesamowity ciężar, momentalnie przywodzący na myśl "Train Of Thought". Drugim najlepszym utworem na płycie jest według mnie "Prophets Of War", będący zarazem jedynym, w którym możemy usłyszeć coś, czego Dream Theater jeszcze nigdy nam nie zaprezentował, a mianowicie rytmy niemalże... dyskotekowe! Tak, tak! I choćby dlatego warto się mu uważnie przysłuchać.
Teraz może o fragmentach trochę słabszych, co w żadnym wypadku nie znaczy, że jakoś wybitnie słabych. Przede wszystkim "Repentance" - w pierwszej części świetna, melancholijna ballada, w drugiej już niestety przepełniona przetworzonymi głosami, które z muzyką nie mają nic wspólnego. Gdyby utwór trwał 5 minut zamiast 10 byłby jedną z najlepszych ballad w historii zespołu. Podobny problem dotyka "The Ministry Of Lost Souls", tyle tylko, że w tym kawałku to pierwsza część jest gorsza i po prostu przynudza. Natomiast druga, mocniejsza i w dużej mierze instrumentalna, porywa melodią i oczywiście indywidualnymi popisami poszczególnych muzyków. To zresztą żadne zaskoczenie - wiemy doskonale o niebywałych wręcz umiejętnościach każdego członka zespołu.
Poza dwoma wymienionymi wyżej przypadkami nie mogę mieć żadnych dalszych zastrzeżeń. Mimo że "Systematic Chaos" nie dorównuje największym dziełom Teatru Marzeń, musi zostać choćby raz przesłuchany przez każdego fana muzyki progresywnej. Chyba nie muszę dodawać, że dla miłośnika tego konkretnego zespołu to absolutny mus?
To jeden z przykładów. Jak widzisz tu nie ma nic nieprzemyslanego więc nie zgodzę się z Tobą. Podąrzają swoją drogą, Ciągle sie odkrywa cos nowego, za kazdym przesluchaniem kazdej płyty więc nie jest to zespół jak inne tylko prawdziwa "muzyka powazna" wsrod metalowej.
xD Poległem xD Ludzie, czy Wy w ogóle podejmujecie pod świadomość warstwy tekstowej i sensownej utworu? Mam wrażenie, że traktujecie to jako muzyczkę do posłuchania, nie coś o jakimkolwiek przekazie. Te głosy mają w utworze bardzo ważne znaczenie.