- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Dream System "Traveling after Midnight"
Nazwa Dream System skrywa istniejący od 2002 roku projekt dwóch członków formacji NeWBreed z Bielska-Białej, który, nim znalazł się pod skrzydłami Foreshadow Productions, nagrał dwie demówki, "Light" i "Hologram of a Dream". Zawartość debiutanckiego albumu tego zespołu z pewnością zaskoczy tych, którzy znają twórczość macierzystej kapeli Thomasa i Stanleya. Sama koncepcja muzyczna proponowana przez Dream System nie jest z pewnością nowatorska czy oryginalna, nie jest też podana w jakiś trudny sposób, ale podejście muzyków do tematu do szalenie typowych nie należy. Materiał składający się na "Traveling After Midnight" jest mocno triphowy, nasączony bitem i elektroniką, tą trochę industrialną i nieco ambientową, jak i tą bardziej drum'n'bassową. Tylko niekiedy z kompozycji Dream System przezierają gitarowe riffy, będące jednak rzadkim podkładem dla całości ("Street") - wiosła na plan pierwszy wychodzą praktycznie tylko w kilku miejscach ("Pure Morning Light In Memories Of The Days", "One Of Many Others", "Metropolis"). Osiem utworów przypomina trochę tytułowe podróżowanie po północy, na pulsującym podskórnymi emocjami "Traveling After Midnight" jest mrocznie, nieco enigmatycznie, a w odległych i zamglonych zakamarkach czai się coś nieznanego. Ciężko się tu odnaleźć i łatwo utonąć.
Debiut Dream System nie ma szans znaleźć posłuchu u ortodoksyjnych maniaków metalu. Sięgając po ten album trzeba mieć nie tyle otwarty umysł, co znacznie bardziej rozszerzone gusta muzyczne, które pozwolą bez przeszkód "łyknąć" to wydawnictwo. Płyta ciekawa, ale nie dla każdego.