- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Dragonlord "Rapture"
Już od pewnego czasu Eric Peterson nie ukrywał swoich fascynacji black metalem, od pewnego czasu głośno zrobiło się o domniemanym projekcie gitarzysty Testament, który miał grać muzykę, jaką teraz lubi młodzież. Było pewnym zaskoczeniem, iż gitarzysta, który był (i jest) filarem jednej z największych thrashmetalowych kapel (zwłaszcza po odejściu Skolnicka), zainteresował się muzyką zgoła inną, rządzącą się innymi prawami. Można było więc żywić obawy, czy aby Dragonlord nie stanie się nieudanym eksperymentem i mało chlubną kartą w obozie "okołotestamentowym", zwłaszcza, iż typ muzyki, jaką zainteresował się Peterson, jest już w tej chwili mało nowatorskim mainstreamem dla zbuntowanych licealistów.
W każdym razie ja nie przepadam za Dimmu Borgir, Cradle Of Filth i zespołami tego typu, ich muzyka wydaje się przeładowana różnymi dźwiękami, a wówczas na pierwszym miejscu niekoniecznie staje gitara elektryczna. Trzeba jednak powiedzieć, że rezultat wspólnej pracy Petersona, DiGiorgio (notabene, jego charakterystycznego basu tutaj nie słychać, podobnie jak na "The Gathering") i kolegów, wyszedł naprzeciw moim oczekiwaniom. Ufając zdolnym muzykom, nie liczyłem na jakieś puszczanie oka, ale na zdrową, metalową jazdę. I co z tego, że blackmetalową, jeżeli muzyka jest naprawdę porywająca, szaleńcza i ekstremalna? Widocznie klawiszowa odmiana blacku również jest czymś wartościowym, jeśli tylko zostanie w odpowiedni sposób zagrana.
Jeśli uważnie wsłuchać się w gitary, to sama konstrukcja riffów i harmonie są niedalekie od tego, co proponuje Peterson na albumach swojej macierzystej kapeli (zwłaszcza na "The Legacy", "New Order" i "The Gathering"), chociażby w utworach "Unholyvoid" czy "Wolfhunt". Jednak całość jest zagrana szybciej, czasem o wiele szybciej (partie perkusji są w niektórych fragmentach grindowe), połączona z typowo blackmetalowym frazowaniem i niepokojącymi plamami klawiszy, które nigdy nie wychodzą na pierwszy plan, ale tworzą tło. Barwa głosu Petersona również jest blackmetalowa, ale posiada tę typowo testamentową, skandującą rytmikę, przez co wokal jest bardziej zrytmizowany i podnosi dynamikę utworów.
Słowem całość tej bardzo krótkiej płyty (trwa niewiele ponad 35 minut) jawi się jako dojrzałe dziełko i zaryzykuję twierdzenie, iż "Rapture" jest jedną z najlepszych (jeśli w ogóle nie najlepszą) płyt w gatunku. "Rapture" zostawia w tyle wszystkie płyty Emperora, Cradle Of Filth, albumy jakichś Catamenii i innych symphoblackowych zespołów. Nie wymieniłem w tym zestawie Dimmu Borgir, gdyż ich ostatni album nie jest wcale zły i rokuje nadzieje na przyszłość. Prawie czterdziestoletni panowie z USA (kraju, na który zadufani w sobie norwescy blackmetalowcy niegdyś patrzyli z wyższością) powinni dać do myślenia niektórym muzykom, którzy uważają, iż wystarczą klawisze Casio, parę riffów na jednej strunie i wronie skrzeczenia. Wcale nie, bo przekonałem się dzisiaj, iż symfoniczny black metal, jeśli tylko zagrany zostanie przez ludzi posiadających odpowiednie umiejętności, może być czymś wartościowym i interesującym.
To tak jakby napisac ze jakas płyta deklasuje wszystkie slayery i linkin parki, innymi słowy nie adekwatne porównanie:|
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Testament "The Gathering"
- autor: Slayer
- autor: Margaret
Overkill "Necroshine"
- autor: Jarek Z