zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Dimmu Borgir "Puritanical Euphoric Misanthropia"

14.07.2001  autor: Shagrath
okładka płyty
Nazwa zespołu: Dimmu Borgir
Tytuł płyty: "Puritanical Euphoric Misanthropia"
Utwory: Fear and Wonder; Blessing Upon the Throne of Tyranny; Kings of the Carnival Creation; Hybrid Stigmata - the Apostasy; Architecture of a Genocidal Nature; Puritania; IndoctriNation; The Maelstrom Mephisto; Absolute Sole Right; Sympozium; Perfection or Vanity; Burn in Hell
Wykonawcy: Shagrath - wokal; Silenoz - gitara; Galder - gitara; Simen - gitara basowa, wokal; Mustis - instrumenty klawiszowe; Nicholas - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Nuclear Blast Records, Mystic Production
Premiera: 2001
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Dziwny tytuł dla dziwnej płyty - tak mógłbym krótko scharakteryzować najnowsze dzieło Dimmu Borgir. Poprzednie wydawnictwa tej grupy bardzo mi się podobały, mimo że wolę bardziej "skomplikowany" symfoniczny black metal - kwintesencją tego gatunku jest dla mnie Cradle of Filth, ale nie o nich miałem tu pisać. Skupmy się więc na najnowszym "dziecku" Norwegów...

Na ten krążek trochę musieliśmy czekać. Poprzedni ("Spiritual Black Dimensions") ukazał się o ile dobrze pamiętam w 1999 roku. Muszę powiedzieć, że na "Putitanical Euphoric Misanthropia" (sami przyznacie, że dość zakręcony tytuł:) czekałem ze zniecierpliwieniem i wiązałem z nim wielkie nadzieje. Mój apetyt co jakiś czas rozbudzały słowa Shagratha (wokalista), który stwierdzał, że będzie to największy i najlepszy album Mrocznej Twierdzy. Do nagrania tej płyty zaproszono dwunastoosobową orkiestrę pod kierunkiem sławnego norweskiego dyrygenta Gaute Storasa i właśnie to chyba najbardziej mnie ucieszyło. W końcu cały symfoniczny nastrój będzie budowany nie tylko przez klawisze; zagra przecież najprawdziwsza orkiestra! Tak też się stało i spotkanie z "Puritanical..." rozpoczynamy od instrumentalnego intra. To novum w muzyce Dimmu, na poprzednich wydawnictwach czegoś takiego właściwie nie było... Czyżby ukłon w stronę Cradle of Filth? Intro jest bardzo udane, Skomponowane zostało przez klawiszowca Mustisa i widać, że gość zna się na swojej robocie. A jeśli już jesteśmy przy składzie to zaszły w nim zmiany. Grupę tworzy teraz Shagrath, Galder (nowy gitarzysta, grający w Old Man' s Child), Mustis, Silenoz, Simen Heastnes (bas, dodatkowo w paru momentach wspiera Shagratha wokalnie) oraz na perkusji Nick Barker (grający wcześniej w... Cradle of Filth). Po pierwszym przesłuchaniu tej płyty sądziłem, że do składu powrócił Nagash, ale nie w charakterze basisty, lecz wokalisty! Dlaczego tak pomyślałem? Otóż wokal jest teraz zupełnie inny, niż na poprzednich wydawnictwach. Bardzo przypomina właśnie śpiew Nagasha (dla przypomnienia - obecnego wokalisty Kovenant). I za to stawiam pierwszy minus. Nie powiem, wokal jest ok., ale wydaje mi się, że jakoś nie pasuje do muzyki. Wcześniejszy śpiew Shagratha był po prostu rewelacyjny - żeby tak krzyczeć trzeba mieć mocne gardło. Ten obecny jest taki jakiś nijaki...

Troszkę także zmieniła się muzyka. Dimmu Borgir jest oczywiście zespołem black metalowym i ich brzmienie jest bardzo brutalne, wręcz furiackie, ale to co się teraz dzieje przerasta ludzkie pojęcie! Młócka, siekanina, rzeźnia - takie przymiotniki same przychodzą na myśl. Perkusja to po prostu karabin maszynowy, ale na tym polu znamy już możliwości Nicka. Muzyka jest jednocześnie ostrzejsza i nie. Mimo, że muzycy "strugają" istne pandemonium, to brzmienie wydaje mi się bardziej "gładkie". I to jest właśnie wina wokalu, który psuje cały rzeźnicki nastrój płyty. Posłuchajcie któregoś z wcześniejszych albumów... Tam, aż kipi. Nienawiść i wściekłość staje się wręcz namacalna! Teraz niestety tak nie jest. Ten nieszczęsny śpiew to moim zdaniem największa wada płyty. Drugi minus stawiam za muzykę. Nie chodzi mi o to, że utwory są nieudane i nie wpadające w ucho (jeśli w takim gatunku jest to możliwe). Kompozycje są długie, ciekawe, ale brak im tego czegoś... Tego starego "...tchnienia nieświętego...".

Album jest bardzo dobry; może nie jest wybitnym osiągnięciem bijącym inne zespoły na głowę, ale na prawdę warto posłuchać. Uważam, że jest to najbardziej profesjonalne wydawnictwo Dimmu Borgir i myślę, że ocena 8 zadowoli zarówno zespół jak i fanów. Ciekawostka - oczywiście okładka została ocenzurowana...

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (949 głosów):

 
 
80%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Cradle Of Filth "Cruelty And The Beast"
- autor: Ulver
- autor: Margaret
- autor: Shagrath
- autor: xMad

Death "The Sound of Perseverance"
- autor: Rock'n Robert
- autor: Sanitarium

Behemoth "The Apostasy"
- autor: Zagreus
- autor: Ugluk

Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu

Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?