- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Devilyn "XI"
Cisza między poprzednim albumem studyjnym Devilyn, a premierą nowego krążka, którą wypełniło jedynie wydawnictwo ze starymi demówkami "The Past Against The Future", to okres blisko czterech lat. Ten czas dla zespołu to kompletne przemeblowanie personalne, w wyniku którego z dawnego składu ostał się ino gitarzysta Bony. Tenże jegomość postanowił poszukać kolejnych muzyków i już w zupełnie nowej konfiguracji w Hertz Studio zarejestrować nowy materiał.
"11", wbrew tytułowi, nie składa się z jedenastu, lecz z dziewięciu kompozycji (wliczając elektroniczne intro "The Counting Of Quartered Heavens"), prezentujących nieco inne niż dotychczas oblicze Devilyn. Nie tylko wizualne. Na następcy "Artefact" (2001) wyraźnie wyczuwalny jest orzeźwiający wpływ wspomnianych wcześniej zmian - trwający około 25 minut materiał to solidnie dopracowany, dynamiczny death metal, którego siła nie tkwi w szaleńczej sieczce, ale w gwałtownych riffach, technicznych i "połamanych", oraz szybkich, "karabinowych" partiach bębnów. Na nowym albumie, Devilyn specjalizuje się w wyrafinowanym mariażu zabójczych temp, skomplikowanie pomontowanych patentów i muzycznej precyzji, a efekt finalny zwyczajnie miażdży. Atutem "11" jest też produkcja, cholernie czytelna i klarowna, co sprawia, że płyta na swój sposób brzmi ciężko i brutalnie.
Devilyn od lat twardo trzyma się w ścisłej czołówce brutalniejszych przedstawicieli naszej sceny. Wysoką formę tej kapeli niewątpliwie potwierdza najnowsze wydawnictwo - "11" to wyśmienity kąsek dla zwolenników inteligentnego, ale i agresywnego death metalu. Choć i amatorzy "bezmyślnego" łojenia, sięgając po niego, powinni poczuć się ukontentowani.
Materiały dotyczące zespołu
- Devilyn