zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: DevilDriver "DevilDriver"

3.03.2004  autor: Ewelina Potocka
okładka płyty
Nazwa zespołu: DevilDriver
Tytuł płyty: "DevilDriver"
Utwory: Nothing's Wrong; Could Care Less; Die (And Die Now); I Dreamed I Died; Cry for Me Sky (Eulogy of the Scorned); The Mountain; Knee Deep; What Does It Take (To Be a Man); Swinging the Dead; Revelation Machine; Meet the Wretched; Devil's Son
Wykonawcy: B. Dez Fafara - wokal; Evans Pitts - gitara; Jon Miller - gitara basowa; John Boecklin - instrumenty perkusyjne; Jeffrey Kendrick - gitara
Wydawcy: Roadrunner Records
Premiera: 2003
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

"DevilDriver" to nazwa jaką czarownice nadawały dzwonom, które odganiać miały zło podczas rzucania zaklęć. DevilDriver to także projekt Deza Fafary, powszechnie znanego jako ekscentryczny wokalista psychodelicznego zespołu Coal Chamber. Zespół serwuje ostrą jazdę bez trzymanki, z potężną siłą odśrodkową na zakrętach. Dwanaście utworów i niewiele ponad pół godziny sieczki daje się uszom we znaki. Ci, którzy spodziewali się nawiązania do twórczości Coal Chamber, powinni czuć się zawiedzeni. Fafara sam stwierdził, że nie spełniał się już w poprzednim zespole, potrzebował "muzycznej i emocjonalnej zmiany", pragnął podążać za "miłością i pasją do brutalnej i ekstremalnej muzyki". Te słowa najlepiej oddają zawartość albumu "DevilDriver".

Płyta jest szorstka, posępna, ponura i wściekła. Fafara wydziera się w niebo(piekło)głosy, perkusja nadaje thrashowy, a przy tym także zróżnicowany rytm, gitary zaś brzmią czasem jak black, czasem jak heavy, innym razem jeszcze jak klasyczny metal. Kompozycje są melodyjne, szczególnie pierwszy singiel "I Could Care Less". Sprawia to, że płyta jest znośna nawet dla uszu kogoś, kto nie przepada za cięższą odmianą ostrego grania. Stosunkowo krótkie utwory nie pozwalają się nudzić, a zabawy wokalu z perkusją, np. w "Knee Deep", urozmaicają słuchanie.

Teksty utworów są dość mroczne, zaangażowane emocjonalnie, ale nie politycznie - przeważa ponura tematyka śmierci. "Die (And Die Now)", jak mówi Fafara, dedykowane jest "tej jednej osobie, której życzysz śmierci", natomiast "Cry For Me Sky" to pogrzebowy utwór pochwalny ku czci wokalisty.

Ogólne wrażenia estetyczne są jak najbardziej pozytywne. "DevilDriver" nie rzuca na kolana, jednak da się wyczuć pewną świeżość, radość tworzenia. Potencjał muzyków jest ogromny i na pewno nie do końca został wykorzystany. Czekam na więcej maniakalnych i szaleńczych czarów.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (235 głosów):

 
 
89%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?