- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: DevilDriver "DevilDriver"
"DevilDriver" to nazwa jaką czarownice nadawały dzwonom, które odganiać miały zło podczas rzucania zaklęć. DevilDriver to także projekt Deza Fafary, powszechnie znanego jako ekscentryczny wokalista psychodelicznego zespołu Coal Chamber. Zespół serwuje ostrą jazdę bez trzymanki, z potężną siłą odśrodkową na zakrętach. Dwanaście utworów i niewiele ponad pół godziny sieczki daje się uszom we znaki. Ci, którzy spodziewali się nawiązania do twórczości Coal Chamber, powinni czuć się zawiedzeni. Fafara sam stwierdził, że nie spełniał się już w poprzednim zespole, potrzebował "muzycznej i emocjonalnej zmiany", pragnął podążać za "miłością i pasją do brutalnej i ekstremalnej muzyki". Te słowa najlepiej oddają zawartość albumu "DevilDriver".
Płyta jest szorstka, posępna, ponura i wściekła. Fafara wydziera się w niebo(piekło)głosy, perkusja nadaje thrashowy, a przy tym także zróżnicowany rytm, gitary zaś brzmią czasem jak black, czasem jak heavy, innym razem jeszcze jak klasyczny metal. Kompozycje są melodyjne, szczególnie pierwszy singiel "I Could Care Less". Sprawia to, że płyta jest znośna nawet dla uszu kogoś, kto nie przepada za cięższą odmianą ostrego grania. Stosunkowo krótkie utwory nie pozwalają się nudzić, a zabawy wokalu z perkusją, np. w "Knee Deep", urozmaicają słuchanie.
Teksty utworów są dość mroczne, zaangażowane emocjonalnie, ale nie politycznie - przeważa ponura tematyka śmierci. "Die (And Die Now)", jak mówi Fafara, dedykowane jest "tej jednej osobie, której życzysz śmierci", natomiast "Cry For Me Sky" to pogrzebowy utwór pochwalny ku czci wokalisty.
Ogólne wrażenia estetyczne są jak najbardziej pozytywne. "DevilDriver" nie rzuca na kolana, jednak da się wyczuć pewną świeżość, radość tworzenia. Potencjał muzyków jest ogromny i na pewno nie do końca został wykorzystany. Czekam na więcej maniakalnych i szaleńczych czarów.