- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Destruction "All Hell Breaks Loose"
Destruction strikes back, jak słychać w utworze numer sześć. To dość stara kapela i na pewno dla wielu osób jej nazwa jest obca. Spieszę więc z informacją, że grali już w latach osiemdziesiątych, jednak kilka lat temu zawiesili działalność. Moim zdaniem przerwa ta raczej nic dobrego nie przyniosła. W sumie to ciągle Destruction, ale...
"All Hell Breaks Loose" to bodajże czwarte wydawnictwo zespołu. Płyta zawiera intro oraz dwanaście kompozycji, utrzymanych w konwencji szybkiego thrashu. Utwory są dość dynamiczne, w miarę melodyjne. I to chyba wszystkie zalety tej płyty. Właściwie całą recenzję mógłbym zamknąć takim oto stwierdzeniem: rytmicznie thrashujące gitary rzężą i sięją zamęt, do tego trochę piszczących solówek i krzykliwy wokal. Nazywając rzeczy po imieniu, hałaśliwie, monotonnie i nudno. To wszystko sprawia, że nawet nie potrafię wybrać lepszych utworów. Nie ma tam nic, co zapadłoby mi w pamięć, czy choć przykuło moją uwagę na dłużej. Ze starego Destruction już nic nie zostało. "All Hell Breaks Loose" nie może się nawet równać z pierwszymi albumami "Sentence Of Death" czy "Infernal Overkill". Poza tym wydaje mi się, że panowie z Destruction wiedzą, że wydali kiepski materiał, skoro na koncertach jest bezpłatne piwo. O czymś to świadczy.
Płytę polecam chyba tylko tym, którzy lubią posłuchać nic nie znaczącego hałasu. A dawni fani na pewno poczują się zawiedzeni i być może pójdą na koncert upić się darmowym piwem.