zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Deprived "Demo 2008"

25.09.2009  autor: Kępol
okładka płyty
Nazwa zespołu: Deprived
Tytuł płyty: "Demo 2008"
Utwory: Intro; Empty God; Useless Hopes; Deprived Of Wisdom
Wykonawcy: Pablo - gitara, wokal; Michał - gitara basowa; Coyote - instrumenty perkusyjne
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Wpadł mi ostatnio w ręce materiał demo Tarnogórskiej, początkującej kapeli deathmetalowej Deprived. Stanąłem przed bardzo poważnym dylematem - że tak to ujmę - recenzenckim, albowiem dema raczkującej dopiero formacji, w tych samych kategoriach i wedle tej samej punktacji, według których opiniuje się najnowsze albumy zasłużonych kapel, oceniać nie sposób. Byłbym jednak ignorantem, gdyby powstrzymało mnie to przed napisaniem poniższych kilku zdań, bo wystarczyło mi kilka pierwszych sekund "Demo 2008?, by poczuć coś na kształt moralnego wręcz obowiązku, by trio sygnujące się nazwą Deprived ochrzcić mianem jednego z najbardziej obiecujących zespołów deathowych ostatnich lat.

Zdaję sobie sprawę z faktu, iż poprzeczka w tzw. szeroko pojmowanym metalu jest dziś ustawiona naprawdę wysoko, że trzeba się naprawdę napracować, by zwrócić na siebie uwagę. Mniej więcej trzy dekady wstecz wystarczyło utrwalić na taśmie cokolwiek, co brzmiało ciężej niż thrash czy NWOBHM, i każdy miłośnik ekstremalnego łojenia był z miejsca kupiony. Dzisiaj najlepiej wyprodukowane, zagrane z precyzją zegarka szwajcarskiego, ultra szybkie i ultra odkrywcze produkcje nie robią na nikim wrażenia. Bardzo wiele niezwykle utalentowanych zespołów ginie w zalewie całej masy muzyki, generowanej przez bądźmy szczerzy - nie zawsze wybitnych twórców. Głównie dlatego materiał tej zacnej kapeli bardzo gorąco polecam wszystkim wielbicielom dobrej muzy, nie tylko śmierć metalu. Bo chociaż w rubryce, w której na Metal Archives określany jest gatunek muzyczny danego zespołu, widnieje hasło "death metal", nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż jest to niezwykle daleko idące uproszczenie, dość niesprawiedliwe, płytkie skategoryzowanie ich twórczości. Jeśli jesteś niepoprawnym ortodoksem (z całym szacunkiem rzecz jasna), którego muzyczne zainteresowania zamykają się w tzw. death metalu oldschoolowym, daruj sobie muzykę Deprived. Jeśli jesteś natomiast zwolennikiem tezy, iż uprawianie takiego, a nie innego muzycznego gatunku powinno być dla zespołu narzędziem ekspresji oraz punktem wyjścia do dalszego rozwoju, zamiast celu samego w sobie i czynnika ograniczającego swobodę twórczą, to obok "Demo 2008? nie możesz przejść obojętnie.

Gdybym miał sprecyzować stylistykę, w jakiej porusza się zespół, mógłbym z powodzeniem użyć terminu: techniczny death metal i przywołać chlubne skojarzenia z panem Shuldinerem bądź naszym polskim Sceptic chociażby. Nie trzeba być również jakimś wybitnym znawcą, by dosłuchać się tu nawiązań do bardziej - że tak to ujmę - mięsistego, tradycyjnego grania (luźne skojarzenie: Dies Irae). Nie jest to jednak bezmyślna wypadkowa tych dwóch stylów, lecz materiał naprawdę świadomie skonstruowany, bardzo sprawnie i "z pomysłem? zagrany, o nienagannym brzmieniu. Niby elementy, z których te utwory są złożone, są takie same, jak te, z których deathowe arcydzieła rzeźbi się od lat. Ale te wszystkie gitarowe piski, wszelkie perkusyjne przejścia, wszystkie naprawdę zgrabne partie basu, że o solówkach nie wspomnę, zagrane są z takim wyczuciem i takim feelingiem, że podczas słuchania tych czterech utworów jakiegokolwiek niesmaku odczuć się po prostu nie da. Posłuchajcie sobie chociażby intra, otwierającego całość. Tutaj przygotowałem się na upiornie pompatycznie brzmiący klawiszowy wstęp najeżony najróżniejszymi piskami i zgrzytami wysamplowanymi z pierwszego lepszego horroru klasy B, jakich pełno w tego typu utworach. Ku memu zdziwieniu usłyszałem niebanalny przekładaniec, podbity fantastyczną pracą basu i idealnie w to wszystko wpasowanymi partiami gitar. Miłe zaskoczenie i bardzo udany patent.

Deprived A.D. 2008 można by oczywiście, gdyby się uprzeć, coś tam zarzucić, ale po co? Pamiętajmy, że to dopiero ich pierwsze demo. Jeśli ktoś da im szansę, a oni będą się rozwijać dalej (a nie wyobrażam sobie wręcz, żeby mogło być inaczej), to ich debiutancki album, jakim nas uraczą, zapewniam was - powali wszystkich. Pozostaje mi tylko życzyć tym trzem panom samych sukcesów na dalszej ścieżce kariery. Oby nie podzielili losu wszystkich tych kapel, które przemknęły niezauważone, albowiem ich ambitna twórczość przerosła odbiorców.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (37 głosów):

 
 
78%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?