zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 3 grudnia 2024

recenzja: Decapitated "Blood Mantra"

21.11.2014  autor: Szamrynquie
okładka płyty
Nazwa zespołu: Decapitated
Tytuł płyty: "Blood Mantra"
Utwory: Exiled In Flesh; The Blasphemous Psalm To The Dummy God Creation; Veins; Blood Mantra; Nest; Instinct; Blindness; Red Sun; Moth Defect
Wykonawcy: Wacław "Vogg" Kiełtyka - gitara; Rafał "Rasta" Piotrowski - wokal; Paweł Pasek - gitara basowa; Michał Łysejko - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Mystic Production
Premiera: 26.09.2014
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Na płyty Decapitated się czeka. Czekanie to nie jest prowokowane jakimiś kosmicznymi trailerami na YouTubie czy hiper zapowiedziami, że o to zaraz nadejdzie totalne zniszczenie czy całopalenie. Po prostu ta kapela dużo może. Mają umiejętności, ale też nie uwiązali się w jakiejś jednej przegródce i nie szlifują kilku kamyczków w nieskończoność. Mają też odwagę, żeby się nie uwiązywać i to się ceni.

Nowy album ma świetny tytuł. "Blood Mantra" to dobrze brzmi, łatwo się zapamiętuje, wreszcie budzi skojarzenia, że może być bardziej transowo i dogłębnie, a nie tylko efektownie - czego zawsze można się spodziewać po kapelach, w przypadku których mówi się o tzw. technicznym death metalu. Jadąc dalej z koksem pochwalę też okładkę i wnętrze książeczki - robota prima sort. Nie gorsze jest też brzmienie ukręcone w białostockim "Hertz Studio". Uszy mam mokre już w 34 sekundzie pierwszego utworu.

W kwestii najważniejszej, czyli nowej muzyki Decapitated, nie jest już aż tak zajebiście, choć źle też nie jest. Najmniejszy stres powoduje numero tres, czyli "Veins", który dzięki slipknotowej skoczności na koncercie może się sprawdzić, ale kolejne fragmenty "Żył" nie pozrastały się na tyle dobrze, by ciśnienie krwi rozpalało do czerwoności. Na przeciwległym biegunie jakości są symbolicznie symetryczny "Exiled In Flesh" oraz "Instinct" - jak dla mnie jeden z lepszych kawałków Decapów ever. W tym utworze słychać, jak wielki potencjał ma ta kapela. Kolejne części "Instinct", osobno i jako większa całość, wypadają znakomicie i jest te parę minut muzyki nawet chwytliwe.

Z tą chwytliwością w większości utworów nie ma problemów jedynie w działce gitarowej. Raz gitary tną z precyzją bezlitosnego egzekutora, a za chwilę pluskają się w krwistej zawiesinie. Większość riffów wypada świeżo i nie nuży szablonowymi rozwiązaniami. Nie ma się tu co rozpisywać. Vogg ma po prostu łapy ze złota. Reszta kapeli już tak nie błyszczy niestety. Rasta, który frontmanem w warunkach koncertowych jest znakomitym, na płycie rzadko wymyśli frazę powodującą odruch: fist in the air. Cierpi na tym np. kawałek tytułowy. Przypuszczam, że gdyby dać ten numer do obróbki Maksowi Cavalerze, to byłby hicior. Na plus wokalisty Decapitated trzeba zapisać natomiast, że napisał ciekawe, jeśli chodzi o treść, teksty. Nowi muzycy w zespole też nie zabłysnęli. Bas ponoć nagrywał sam Vogg, więc Paweł Pasek nie mógł się wykazać. Nie wykazał się też Michał Łysejko za perkusją. Gość potrafi wiele, ale jego partie są do przesady podporządkowane i zalegające w cieniu gitarowych riffów, a przecież słychać np. w końcówce "Nest", że mogłoby być inaczej. Słucham takiego "Blindness" i jest transowo, prawie toolowo, ale dominacja gitar w tym utworze aż rodzi pytanie: czemu nie przywieźli z trasy po egzotycznych zakątkach Azji żadnych dzwonków i bębenków? Wszystko to sprawia, że Decapitated teraz to nie tyle zespół, co Vogg i jego sidemani. Sad but true, a nie byłoby takie sad, gdyby ci sidemani dodali skrzydeł nowej muzyce Ściętej Głowy. Nie będę się tu w domysłach rozwodził nad tym, dlaczego tak się dzieje. Jako słuchacza obchodzi mnie głównie efekt finalny, który płynie z głośników.

Wydanie specjalne, w które się zaopatrzyłem, ma dodatkowy utwór. "Moth Defect" to dobry numer z potężnym groovem i efektownym wbijaniem gwoździ. Trochę w klimacie francuskiej Gojiry. Dodano też płytkę DVD zatytułowaną "Diary 2010 - 2014". Materiał chaotyczny, ale przynajmniej zabawny.

Gdy tak wlezę na wzgórze spokojnej refleksji o albumie "Blood Mantra", to dochodzę do wniosku takiego, że to niezła płyta jest, ale kilka genialnych riffów nie wystarcza, abym fikał ze szczęścia. Ta kapela dużo może, a od takich kapel właśnie wymaga się najwięcej. Coraz wyraźniejsze oddalanie się Decapitated od death metalu jest frapujące. Na następną płytę tego zespołu też będę czekał.

P.S. Gdy we wkładce przeczytałem, że Vogg zagrał też na akordeonie myślałem, że usłyszę coś więcej niż tylko kilka klimatycznych bajerów w tle.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Decapitated "Blood Mantra"
cwiartek
cwiartek (wyślij pw), 2014-11-24 18:59:05 | odpowiedz | zgłoś
Płyta po pobieżnym przesłuchaniu średnio mi podeszła i na wczorajszy koncert szedłem raczej sceptycznie nastawiony.
Spodziewałem się dobrego występu, w końcu chłopaki trzymają poziom, ale to, co się stało, przeszło moje oczekiwania. Materiał z krwawej mantry nabrał mocy, i dostrzegłem sporo patentów, które wcześniej umknęły mojej uwadze.
Ogólnie płyta może niekoniecznie wybitna, ale zdecydowanie bardzo dobra. W zasadzie jedyne, czego można byłoby się czepić, to bębny - są poprawne, ale brakuje im finezji Kerima. Nie ma jakiejś takiej zagrywki, na której można byłoby ucho zawiesić. Co by nie mówić, Kerim zostawił swoim następcom wysoko postawioną poprzeczkę.
re: Decapitated "Blood Mantra"
Arktur (wyślij pw), 2014-11-24 20:50:45 | odpowiedz | zgłoś
Vitek zostawił następcom wysoką poprzeczkę.

Dla mnie płyta roku.
re: Decapitated "Blood Mantra"
Pene
Pene (wyślij pw), 2014-11-23 00:00:48 | odpowiedz | zgłoś
Wirtuozyjny i bardzo połamany to był "Carnival" , który moim zdaniem jest lepszy od recenzowanej powyżej płyty. Tu jest zdecydowanie spokojniej i przestrzenniej. Nie kupuję na tej płycie "Red sun" . Nie wywołuje on u mnie żadnego doznania słuchowo- emocjonalnego. Wolę Decapitated od nowego Vadera i Behemotha jako całość. 8.
re: Decapitated "Blood Mantra"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2014-12-02 15:12:08 | odpowiedz | zgłoś
ja też zdecydowanie wolę najnowszego Vader i Decapitated.
Co do Decapitated, to jest to kolejny album (jak dla mnie), gdzie w booklecie, albo na front lub back coverze zilustrowany jest owad, w tym przypadku przy tekście utworu Moth Defect. Ten owad to spreparowany motyl nocny (ćma) z rodziny sówkowatych Noctuidae - kapturnica dziewannówka Cucullia verbasci.
re: Decapitated "Blood Mantra"
CozzY
CozzY (wyślij pw), 2014-11-22 09:20:34 | odpowiedz | zgłoś
Jak chcesz posłuchać Vogga z harmoszką to włącz "Kołysanki" Lux Occulta. A nie, sorry, tam gra jakiś Wacław...
re: Decapitated "Blood Mantra"
Verghityax (wyślij pw), 2014-11-22 02:28:45 | odpowiedz | zgłoś
jak dla mnie bdb płyta, wchodzi jak złoto
re: Decapitated "Blood Mantra"
minus
minus (wyślij pw), 2014-11-22 04:33:44 | odpowiedz | zgłoś
Tak.
re: Decapitated "Blood Mantra"
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2014-11-22 07:01:21 | odpowiedz | zgłoś
rzeczywiście tak jest (brzmienie gitar o wiele bardziej mi pasuje niż na poprzedniczce np), tylko ja jako śledzący, obecnie tylko jego (niestety) karierę, takie rzeczy jak Winds Of Creation, czy Nihility stawiam wyżej niż dwa ostatnie, znacznie rzekłbym. Nie dlatego rzecz jasna, że brzmiało to jak Marduk.....dlateog, że brzmiało to jak Deicide ;). A tak serio dałeś 7, nie więcej więc niż ja 2 lata temu. Więc gorzej nie jest, ale czy genialnie? Po nagraniu Organic....chyba wszyscy chcieliby genialnie. Taka cena legendy.
re: Decapitated "Blood Mantra"
Verghityax (wyślij pw), 2014-11-22 11:36:19 | odpowiedz | zgłoś
ale to nie ja recenzowałem :D
re: Decapitated "Blood Mantra"
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2014-11-22 13:07:23 | odpowiedz | zgłoś
Qrva....bez urazy stary, ale zawsze was mylę wtf?
« Nowsze
1