zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Death "Human"

4.05.1997  autor: Wełna
okładka płyty
Nazwa zespołu: Death
Tytuł płyty: "Human"
Utwory: Flattening of emotions, Suicide Machine, Together as one, Secret face; Lack of comprehension, See through dreams, Cosmic sea, Vacant planets.
Wydawcy: Relativity
Premiera: 1991
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

W takt perkusji rozbrzmiewa dzikie stado gitar, DEATH z "Human" znów dziś mnie rozwścieczy, rozkołysze, rozgrzeje. Z początku sieczka, w której się gubię, aż napotykam spokojniejszą falę, tę dziewiątą, szczególnie wypiętrzoną. Zawracam i staję na desce, grzbiet fali rozpędza deskę i z tym rytmem dojeżdżam do refrenu, kołysząc się wśród piany z dziką rozkoszą serfując po morzu emocji. Chuck jest w wietrze, w słonych bryzgach solówek, w tęczowym słońcu na kroplach... a gdy otworzyłem oczy ujrzałem monitor... ale z rozbrzmiewającego ponownie refrenu "What went wrong to their picture of perfect life" wiedziałem, że ciągle śnię. Bo to fantastyczne granie nigdy nie mogłoby się dziać na jawie.

"Will be therrrre" trochę core, lecz działa jak magnes i cokolwiek robię, to gdy zbliża się ten moment w "Suicide machine", muszę przystanąć i posłuchać, jakby to było bliskie spotkanie III stopnia z kreatorem - jest w tym magia pierwotnego rytmu, jakbym tańczył w kole jakiegoś plemienia, odurzony narkotykami. Reszta tego utworu jakoś nie robi wrażenia. Wspomniany refren za to wszystko inne wynagradza.

Together as one

Pierwsze co słyszę - totalny najazd gitar, wwierca się w moje ciało szybkoobrotowe wiertło riffu, ból którego tak pożądam. Potem wysokie tony, ten kto wierci chce bym kompletnie zwariował... przestańcie nieśmiertelni. Wtedy usłuchali, obniżyli tony i wpakowali mnie do betoniarki, powoli się we mnie kotłuje i przelewa wszelka zawartość tkanek i mięśni. Dzielę tak oba: ból i przyjemność, w dwóch mózgach, dwóch sercach o jednej duszy. Pod wpływem dźwięku rozdwaja się moja psychika, w obu iluzja prywatności. Organy wichrów, tajemne dźwięki rwane batutą schizofrenicznego dyrygenta - kulminacja, gdy staje na palcach i z rozwianym włosem zaczyna dyktować okropnym głosem "We dwoje - pochłaniają każdy drugie bliźnie życie, Jako Jedni - będą żyć i na zawsze odejdą" - a muzycy swych gitar i perkusji używają w arcysadystyczny sposób - jak nad kowadłem kruszeję. Potem znów szalony motyw, jak partie skrzypiec, który wywołuje muzykę wierteł i piły tarczowej. Dzielę oba: ból... wszystko powtarza się jak w cofniętym filmie. Znów przeżywam walące się na mnie skalne bloki riffu... "A living hell has begun".

Po najlepszym utworze na płycie pozostaje dotrwać do końca pierwszej strony, co trudne, gdy to sąsiedzi zadzwonili po straż, a ta łomami wyważy drzwi i wyrwie wtyczkę z kontaktu, wbrew moim zapewnieniom, że nic się nie dzieje... a może po prostu mnie nie usłyszą, sam siebie nie słyszę - tylko ta muzyka. A ja czuję się pochłaniany w kolejne pokłady wariackiej muzyki i poetyki Schuldinera, przeżywając jego kompozycje w głębokim transie, bo cóż jest piękniejszego nad, rozbrzmiewającą rykiem wodospadu, gitarę i stukot kół perkusji po 2000-letniej drodze krzyżowej "Człowieka". Chuck mówi za mnie, skomplikowałeś sobie życie, a ci w sekretnej masce jeszcze ci bardziej komplikują, ale siądź i posłuchaj mej pieśni. O ludzie, 100 razy warto posłuchać jak gra i o czym opowiada!

Leci sobie wolno spokojna gitarka bez distortion, by ryknąć (efekt przy głośnym słuchaniu na pewno zabija i tak już dogorywających po 20 minutach pierwszej strony sąsiadów). Od razu szybkość znana tylko z DEATH, ale to jeszcze nie jej maksimum, o którym dowiadujemy się w dalszej części utworu. Jednakże, ja i tak już biorę nóż do ręki, pluszowego misia i dziurawię go, ciach, ciach, ciach - fruwają strzępy... nastaje ta najszybsza partia więc skaczę, wymachuję maskotką aż trafia ją szlag. Zaciskam zęby i dostaje delirium, potem mocno akcentowane "Lack of comprehension..." i nie sposób nie drzeć ryja do spółki z Chuckiem. Nastaje wolne solo bym mógł wziąć oddech, ale wiem, że zaraz znów odezwą się huraganowe riffy. Scena powtarza się od nowa (w domu mam cały zapas misiów, koło setki). Cisza.

Teraz to, co lubię w DEATH najbardziej - szybkie kostkowanie, jakby metronom oszalał, przeplatane wspaniałymi według mnie figurami o melodycznej i skomasowanej sile, oczywiście bierzmy poprawkę na słowo "melodyczne", hehe. Ale mnie to rusza, jak prasa potrafi zgnieść kupę żelastwa, tak to rozgniata skorupę, w której dotąd bezpiecznie drzemał mój mózg. Haaa "Through dreams I obtain...", potem rwane uderzenia gitar, moje flaki tańczą ze mną, okno, sufit, ściana i drzwi wirują w centrum tornada. Haaa "Through dreams I obtain...".

Kosmiczne morze dźwięków, w które wejrzałem, w srebrnych lustrach radioteleskopów przechwycone nuty solowej gitary, do tego usypiający akompaniament z czterech nut. Bezmiar, w którym najmniejszy fragment wykracza poza ramy obrazu. Do tego tajemniczość i piękno, wkraczające z drugą solówką, rozmarzoną widokiem gwiazd i mlecznych mgławic, wszystko to przynosi muzykę sfer - falujące struny orbit planet, tak właśnie wyobrazić można sobie krótki odstęp przed wejściem basu, który zaznacza się świetnym solo/przygrywką przed wejściem gitar, które jak wybuch supernowej rozdzwaniają część czasoprzestrzeni światłem rozszczepionym na sześciu strunach - sześć wymiarów.

Z podróży wracam w klimaty dobrze znane. Napięte mięśnie, słuch bombardowany regularnymi porcjami w 4/4. Są w "Vacant planets" momenty naprawdę zajebiście brzmiące, które kojarzą się z jazda slalomem albo dla mnie jest to ściganie się po autostradzie. Potem znowu składam ręce w pięści, na piersi wyrastają mi gęste, czarne kłaki, muskulatura zmienia sie w taką jaką ma Schwarzeneger, a przez zasłonę z gęstej pary muzyki, nie widzę w co uderzam, przeprowadzając wściekłą demolkę. Kocham niszczyć, kocham szaleć, czuć siłę tytana, moc jednookiego cyklopa oślepionego ciosem Chuck-seusza... "underground world!... Planets."

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Death "Human"
RadomirW (gość, IP: 193.219.114.*), 2016-06-03 14:07:37 | odpowiedz | zgłoś
Human to bez wątpienia jest death metal tylko techniczny a nie klasyczny czy brutalny jak kapele, które wymieniłeś. Inne kapele grające techniczny death metal to Atheist, Nocturnus, Pestilence (3 i 4 płyta) czy debiut Cynic. Nie ma co zaprzeczać dość oczywistym faktom i robić z technicznego death metalu thrashu. Zwracam uwagę że death metal ma bardzo różne oblicza, bo oprócz klasycznego amerykańskiego death metalu czy też trochę późniejszego brutalnego death metalu jest jeszcze np. szwedzki death metal, progresywny death metal, melodyjny death metal czy death/doom metal. Kłócenie się, że któryś z tych podgatunków nie należy do dość dużej death metalowej rodziny jest moim zdaniem trochę głupie i jałowe. Pozdrawiam!
re: Death "Human"
pik (gość, IP: 217.96.218.*), 2016-06-03 21:21:44 | odpowiedz | zgłoś
no właśnie ja lubię melodyjny death metal czy death/doom metal. progresywny w sumie też co do Death - właściwie tylko ''The Sound...'' po prostu nigdy nie byłem ich wielkim fanem, przepraszam ;)
re: Death "Human"
Bungo (gość, IP: 149.156.194.*), 2013-04-17 08:29:52 | odpowiedz | zgłoś
Jak zakupiłem remastera to ze zdumieniem stwierdziłem, że najlepszy kawałek na płycie to bonusowy God of Thunder (cover Kissu). Reszta jest dobra, ale tylko dobra.
re: Death "Human"
vonsmroden
vonsmroden (wyślij pw), 2013-04-16 21:24:43 | odpowiedz | zgłoś
Moja ulubiona płyta death metalowa i tyle w temacie!
re: Death "Human"
universal_soul (gość, IP: 84.13.59.*), 2013-04-16 14:56:15 | odpowiedz | zgłoś
Ciekawe czemu 8? Po latach sięgnąłem po ten kawałek technicznego napierdalania i po prostu lepiej być w tej stylistyce być nie może. Death wyprzedził epokę - w czasie kiedy nagrywał takie perły scena była była mocno styłu powielając w kółko te same patenty ( z kilkoma chlubnymi wyjątkami, m.in. Nocturnusem). Definitywnie 10/10.
re: Death "Human"
Andi69 (gość, IP: 83.19.161.*), 2016-06-01 12:33:24 | odpowiedz | zgłoś
Epokę wyprzedził ale nie wyprzedził Atheist. Oni szli równo tylko że Atheist był bardziej rozwinięty w tej stylistyce. Deathy sa świetne ale Atheist - Unquestionable Presence jest lepszy od wszystkich Deathów a Atheist zaczął troszkę wcześniej. TZN. Death grał wczesniej oczywiście ale dopiero od 4 tej czyli Human zaczęli grać w tym stylu a Atheist od swojej pierwszej płyty od razu zaczął. Piece of Time to jeszcze taki Human czyli tylko lekkie naleciałości ale wspomniana dwójka to już jazz (fusion) death metal nie wiem jak to nazwać)
re: Death "Human"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2016-06-02 22:15:09 | odpowiedz | zgłoś
Po części się Andi z Toba zgodzę. Fakt Atheist jakby pierwszy narzucił taką formę death metalu progresywnego w takiej mieszance gdzięś obijającej się wręcz o jazz na tym albumie. Death tak własnie zaczął od Indywidual... grać, ale jakby już wcześniej dojrzale tworzył tego typu kompozycje. Mimo to fakt Atheist już tak grał na Piece of Time, a na Unquestionable Presence totalnie rozwinął skrzydła.
re: Death "Human"
LordOvHell
LordOvHell (wyślij pw), 2013-02-07 21:27:40 | odpowiedz | zgłoś
Bogowie death metalu, szkoda jak cholera że już nie ma Chuck'a, co jest równoważne z tym że już nigdy nie bedzie Death...naprawdę szkoda.
re: Death "Human"
lah (gość, IP: 213.92.236.*), 2016-06-01 22:08:31 | odpowiedz | zgłoś
Jak dla mnie to bardzo techniczny thrash. Nie ma na tej płycie żadnego elementu charakteryzującego gatunek zwany death metalem. Podobnie Atheist - kto wymyślił żeby nazywać to death metalem? A sama "Human" to jedna z najlepszych płyt jakie słyszałem w życiu.
re: Death "Human"
Thrash Lover (gość, IP: 194.11.254.*), 2016-06-02 09:54:43 | odpowiedz | zgłoś
Taka muzyke automatycznie okresla sie jako deat metal. To nie jest thrash, bo przeciez taki kiepski wokal w thrashu by nie przeszedl.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (724 głosy):

 
 
88%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Death

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

Cynic "Focus"
- autor: Marcin Ratajewski

Slayer "South of Heaven"
- autor: Trygław

Morbid Angel "Gateways to Annihilation"
- autor: Konrad

Vader "De profundis"
- autor: Wełna

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?