- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Deadlock "Earth.Revolt"
Zespół Deadlock powstał w Niemczech w roku 1997. Po okresie cementowania się składu udało im się w roku 2000 wydać mini CD "I'll Wake You, When Spring Awakes". Dwa lata później ukazał się debiutancki, pełnowymiarowy album "The Arrival", a w roku następnym - split z grupą Six Reason TO Kill. Właśnie na nim Deadlock zaczął opowiadać historię o świecie wykorzystywanym i niszczonym przez ludzkość. Na nowym albumie "Earth.Revolt" znajdujemy jej kontynuację - ginie świat taki, jakim go znamy, a z jego popiołów rodzi się nowa era...
I tenże koncept został ubrany w muzykę, która generalnie rzecz biorąc jest miksem death i black metalu, w ich bardziej melodyjnej i przystępnej wersji. Jednak trzeba zwrócić uwagę, że zespół nie idzie na łatwiznę i tworzy mocno rozbudowane kompozycje (odliczając intro wychodzi średnio sześć minut na jedno nagranie!), które nie są tylko prostym połączeniem kilku riffów, agresywnego wokalu i naparzania sekcji. Ale i te elementy oczywiście też występują: wokalista wypruwa z siebie flaki, atakuje brudnymi i agresywnymi wokalizami, sekcja daje pokaz siły i dynamiki, a gitary wycinają takie riffy, że aż strach - wymiatając zarówno brutalnie, jak i melodyjnie w najlepszym szwedzkim stylu. Jednocześnie mamy na płycie sporo klawiszy, świetne źeńskie wokale (jedno i drugie to zasługa pani Sabine Weniger, o której za chwilę) sporo zwolnień, również akustycznych ("Earth.Revolt" czy "Awakened By Sirens"), a także gitarowa ekwilibrystyka ("10.000 Generations In Blood"). Na płycie sąsiadują ostre "Everlasting Pain" czy "More Tragedies To Come", dynamiczne, ale bardzo melodyjne, świetnie prowadzone wokalem pani Weniger "Awaking By The Sirens", ponad jedenastominutowe death+heavymetalowe monstrum "May Angels Come" i przepiękny, urzekający akustyk "Harmonic", który skojarzył mi się z... Vanessą Carlton (sic!). A wszystko to bardzo fajnie koresponduje z opowiadaną, mroczną historią...
Kilka zdań wyżej zapowiedziałem, że napiszę nieco więcej o wspomagającej zespół Sabine Weniger - nie zwrócenie uwagi na to, co ona wyprawia byłoby po prostu zachowaniem karygodnym. Już klawisze zasługują na najwyższe uznanie, ale to jak ona śpiewa, po prostu zapiera dech w piersiach. Znakomita, intrygująca barwa, swego rodzaju "niewinność" w głosie (kojarzycie Sharon Den Adel z Within Temptation?), siła i dynamika, niezwykła umiejętność przekazywania emocji w wyśpiewywanych linijkach. Bez Sabine ta płyta straciłaby bardzo dużo - oby również na kolejnej płycie Deadlock miała coś do powiedzenia!
Wszystko powyższe złożyło się na naprawdę znakomity album. Praktycznie każdy numer zasługuje na to, by się nim zachwycać, a już przed "Earth.Revolt", "10.000 Generations In Blood", "May Angels Come" czy "Awaking By The Sirens" to już nic, tylko bić pokłony! Do samej ziemi! I od razu można dopisać "Earth.Revolt" do listy najlepszych albumów 2005.
Materiały dotyczące zespołu
- Deadlock