- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Dead Can Dance "Within The Realm Of Dying Sun"
"Within the Realm Of Dying Sun" to po prostu przepiękna płyta. Jedna z najwspanialszych, jakie powstały na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. I nie ma w tych słowach grama przesady. Już od pierwszych chwil jej słuchania odnosi się wrażenie obcowania z czymś niezwykłym, nieziemskim. Ta muzyka niezmiernie dużo daje, ale i wymaga. Przede wszystkim wyobraźni. Tu wszystkie stereotypy i uprzedzenia, którymi nasiąknęliśmy przez lata, muszą odejść w kąt. Należy dać się ponieść własnej fantazji i bez wahania zanurzyć się w "Królestwie Umierającego Słońca". I bądźcie pewni, że nie pożałujecie. Wystarczy posłuchać "Dawn Of the Iconoclast". Patetyczny, dostojnie brzmiący wstęp i nagle pojawiający się jakby z nikąd niesamowity, przejmujący do szpiku kości śpiew Lisy Gerrard. Ale to tylko preludium. Do "Cantary". Tu wrażenie uczestniczenia w jakimś starym pogańskim obrzędzie jest niesamowicie realne. I znów Lisa. Tym razem z nieco orientalną wokalizą sprawiającą, że ciarki same gęsto biegają po plecach. I nagle znów przeskok. Znajdujemy się w katedrze. Pojawiają się mroczne brzmienia dzwonów, pojawia się śpiew Lisy - tym razem wzniosły i pełen zadumy. I po raz kolejny doznajemy uczucia, że znajdujemy się w zupełnie innym świecie. Świecie, do którego jedynym kluczem jest muzyka. Wymyka się ona wszelkim klasyfikacjom. Ale nie są one jej potrzebne. Ona broni się sama, niepotrzebne są jej jakiekolwiek definicje i zaszufladkowania. Przy takiej SZTUCE nie można nie być subiektywnym. Dla każdego będzie ona specyficznym przeżyciem i gwarantuję, że zostawi na nim swoje piętno.
To jedna z TYCH płyt, o których nie ma sensu wiele pisać, gdyż cała ta pisanina w konfrontacji z muzyką jest drobną, nie mogącą oddać w pełni istoty tego zjawiska, cząstką. Tego po prostu trzeba posłuchać.
Majstersztyk!!!!!!!
Nie mogę się doczekać koncertu w październiku w Kongresowej. Mam nadzieję, że poza utworami z nowego albumu zagrają też z tego albumu utwory: Xavier i Cantara. W 2005 niestety nie byłem, tym razem powinno się udać:)
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki
Armia "Pocałunek mongolskiego księcia"
- autor: Robert Waliś
Pink Floyd "Wish You Were Here"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: GSB
- autor: Tomasz Klimkowski
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Led Zeppelin "II"
- autor: Kajetan Pawełczyk