zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Daylight Torn "Death Alone from Life Can Save"

28.12.1999  autor: Margaret
okładka płyty
Nazwa zespołu: Daylight Torn
Tytuł płyty: "Death Alone from Life Can Save"
Utwory: Moments; Desinfection; Calling the End; Falling Christ; Your Love; I Despair; Never Really; Mindless Breed; One Last Summer; Somwhere I Fall
Wydawcy: CCP Records, AMP
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

"... Nasza muzyka dokładnie charakteryzuje nasze uczucia i dusze. Poza tym nie wybraliśmy tego gatunku. To raczej on wybrał nas. Ta muzyka rozkwitała w nas przez lata, od zawsze była częścią nas. Rozejrzyj się dookoła. Świat, w jakim żyjemy, nie jest kolebką szczęścia i przyjemności. O tym też są nasze utwory. To życie uformowało naszą muzykę..." - tymi właśnie słowami muzycy Daylight Torn określają swoją twórczość. Dziś tego typu "wyznania" brzmią jak oklepane slogany, często mocno odbiegające od rzeczywistości. Czasem jednak najprostsze słowa najlepiej odzwierciedlają muzykę. Tak właśnie jest w przypadku Daylight Torn.

Najpierw nazwa kapeli. Brzmi niezwykle znajomo, przywołuje miłe wspomnienia. Myślę, że nie tylko ja natychmiast skojarzyłam ją z utworem Paradise Lost (płyta "Shades of God"). Jak okazało się po wysłuchaniu "Death Alone From Life Can Save", na czysto teoretycznych skojarzeniach absolutnie się nie skończyło, członkowie Daylight Torn nie kryją bowiem miłości do najwspanialszego okresu Paradise Lost ("Icon"). Podobne brzmienie gitar, bardzo podobne solówki, tak specyficzne dla Paradajsów ("One Last Summer", "Falling Christ"). Nie ukrywają też fascynacji innymi "klimatycznymi" mistrzami, takimi jak Anathema, The Gathering czy Tiamat. Wbrew pozorom zespół nie ogranicza się jednak do bezczelnego powielania sprawdzonych schematów. Mimo nieuniknionych zapożyczeń bardzo szybko potrafi zdobyć serce zatopione w oceanie samotnej rozpaczy. Ta muzyka uzewnętrznia zranione uczucia ukryte gdzieś na dnie zdesperowanej duszy. Oplata zmysły pięknem, smutkiem i melancholią. Każde słowo usłyszane z ust Mei, każdy dźwięk subtelnie wyłaniający się z otchłani płaczu przypominaj o zdeptanych marzeniach, przerwanej miłości, odtrąconych modlitwach, pogrzebanych snach i nadziejach...

"Death Alone From Life Can Save" to urzekająca podróż przez desperację, tęsknotę i ból. Ból ten jest jednak zbyt potężny, zbyt głęboki zbyt... cudowny, by tak po prostu nad nim zapanować, zamienić go w obłok zapomnienia. To Dzieło pomaga zrozumieć, że wszystko to, co cię otacza to jedna, wielka, bezkresna otchłań, w której zanurzony jest cały świat. Znasz to, prawda? Ten smutek, rezygnację, to zwątpienie. I na pewno z własnego życia. Przypomnij sobie przerażające noce, kiedy w pobliżu nikogo nie było, a ty tak bardzo pragnąłeś umrzeć. Tak, przerabiałeś to już wiele razy. I być może masz już tego dosyć. Jednak przy tych dźwiękach sentymenty powracają, choćby były najgłębiej pogrzebane. Czasem tylko nie dowierzasz faktom. Czasem rzeczywistość cię przerasta...

Ten album to prawdziwy majestarsztyk melancholijnej atmosfery. Bolesne wspomnienia przeplatają się z nadzieją. Samotność śmiało patrzy w oczy złudnemu szczęściu. Tęsknota na nowo rozdrapuje niby ukojone rany... Daylight Torn stworzył dzieło jakich mało na obecnej, "klimatycznej" scenie. Dzieło, które pozostaje głęboko w pamięci, by zagrzmieć jak burza w najmniej spodziewanym momencie. Mus dla każdego kto hołduje Desperacji i Pięknu.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (42 głosy):

 
 
54%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?