Yepp! Królowie i twórcy true norwegian black metal powrócili w wielkim stylu! Przez jednych wielbieni, przez innych znienawidzeni, wypluli na świat swoją ósmą płytę! Jaką? Na pewno wspaniałą i w 100% w stylu Darkthrone. Black metal się zmienia, stale się rozwija, a Fenriz i Nocturno Culto mają to głęboko w dupie i grają nadal true black metal. Taki sam jak na "A Blaze in the Northern Sky". Wspaniale słucha się tego brudnego, prymitywnego brzmienia. Żadnej wirtuozerii, ale za to mamy na "Ravishing Grimness" sporo melodii. Nie znaczy to, że będziesz śpiewał przy tej płycie ;). Niemniej jednak jest ona na swój sposób bardzo melodyjna i... urocza! W sumie przypomina mi ona mój jak dotąd ulubiony krążek Norwegów "Panzerfaust". To same średnie tempo z nielicznymi przyspieszeniami, mroczne melodie, surowe gitary, tępo walące bębny, suchy wokal Nocturno Culto... Krótko mówiąc czarna sztuka przez duże Sz. Laicy oraz fani heavy i tak nie zrozumieją o co chodzi w muzyce Darkthrone, natomiast fani... mogą się tylko zakochać! Trudno jest mi wyróżnić jakiś konkretny utwór na tej płycie. Wszystkie one są znakomite i trzymają wysoki poziom. Jednego jestem wszak pewien: dopóki Darkthrone nagrywa, dopóty true black metal nie zginie! A gdzieś w sieci przeczytałem wywiad z Fenrizem, w którym powiedział, że w lecie 2001 mają zamiar nagrać kolejnego długograja...