- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Daimonion "Daimonion"
Daimonion powstał w 1994 roku w Piotrkowie Trybunalskim. W gotyckim podziemiu zasłynął dzięki licznym koncertom, m.in. na Castle Party (dokładnie: na pięciu edycjach tego festiwalu). Po licznych perturbacjach wydawniczych, personalnych i wszelkiego innego typu, 15 czerwca 2008 r., nakładem Love Industry wreszcie ukazał się, zarejestrowany sześć lat wcześniej, debiutancki krążek zespołu, zatytułowany po prostu "Daimonion".
Wydany dość ascetycznie: bez książeczki z tekstami (to niestety norma w przypadku wydawnictw Love Industry...), z oszczędną oprawą graficzną, przywodzącą od razu na myśl "Werewolf" XIII. Stoleti. I jest to dobry kierunek skojarzeń. Otóż okazuje się, że wreszcie doczekaliśmy się gothic rockowego zespołu z prawdziwego zdarzenia - z mężczyzną na wokalu i gitarami ważniejszymi od elektroniki. Po krótkim intro z biciem serca (kolejny raz potwierdza się teza, że złe płyty w ten sposób się nie zaczynają), nasze uszy od razu atakuje pierwszy singiel - "Wiatr". Krótka, ale jakże chwytliwa gitarowa kompozycja z tekstem, gloryfikującym młodość ("Wiatr! To on mnie porywa / I niesie zmysły me tam gdzie chce / Więc widzę to co chcę, słyszę to co chcę (...) Tym wiatrem młodość jest"). Tekst momentalnie przywodzi na myśl "For Her Light" Fields Of The Nephilim. Zresztą w ogóle Daimonion zdaje się czerpać pełnymi garściami z twórczości tego zespołu (aczkolwiek nie ma mowy o plagiacie - zespół po prostu buduje na sprawdzonych fundamentach własny styl). Nawet wokalista, mimo iż nie posiada McCoyowskiej chrypy i nieludzkiej głębi w głosie, często zdaje się inspirować tym śpiewakiem. Ale to bardzo dobrze, bo brakowało nam do tej pory na gotyckiej scenie przekonującego, męskiego wokalu - a Marcinowi Tymanowskiemu charyzmy z pewnością nie brakuje.
"Daimonion" to kawał porządnego gothic rocka w klasycznym wydaniu. Obok gitarowych przebojów, jak wspomniany już "Wiatr", "Inne Kolory" czy "Noc (Jej Siostra Zabrała Twoje Dni)", znalazło się też miejsce na klimatyczne ballady, z których wyróżnia się wzbogacony fortepianem, liryczny "Poza Tobą" (aczkolwiek tutaj też mamy mocniejszy fragment z udziałem gitary). "Obłęd" to mistyczna kompozycja, napędzana motoryką żywcem wyjętą z pierwszej płyty Fieldsów. Album zamyka już kompletny klimatyczny odjazd - trzynastominutowa suita "Styks (Długa Podróż)" z akustyczną gitarą, wiejącym wiatrem i kołyszącą się na rzece zmarłych łodzią. W sam raz na zakończenie wspaniałej wycieczki, w jaką zabiera nas Daimonion.
Jedyne, do czego mogę się jedynie przyczepić, to teksty - liryki w stylu "Torami twojej produkcji, w pędzącej maszynie / Mijam kolejne stacje o nazwie kłamstwa" ("Torami Twojej Produkcji") czy "Rękę przy mojej ręce połóż / Rozpalimy razem znów namiętności żar / Serce przy moim sercu połóż / Jesteśmy tak blisko - wciąż dalej" ("Tak Blisko, A Tak Daleko") nie wypadają zbyt przekonująco i jest to z pewnością element, nad którym wypadałoby jeszcze popracować. Cały czas jednak mam na uwadze, że "Daimonion" to "tylko" swego rodzaju rozliczenie zespołu z przeszłością, natomiast panowie już pracują nad nowym materiałem, który - mam nadzieję - będzie posiadał już bardziej przemyślane teksty, a inspiracje brytyjską sceną goth rocka przetopione zostaną we własny styl. Co nie zmienia faktu, że już jest się czym zainteresować.