- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Daemonicium "Through Time And Death"
Pochodzący z nieznanych bliżej rejonów Polski Daemonicium istnieje od kwietnia 1996 roku. Jednak dopiero cztery lata później, gdy skład przybrał realne kształty, zespół na poważnie zajął się komponowaniem i działalnością muzyczną. Od tamtego momentu grupa nagrała demo "Lord Of Moon", natomiast powstały w parę miesiący później w studio Hertz "Through Time And Death" jest jej pierwszym pełnoczasowym materiałem.
Debiut Daemonicium zawiera sześć numerów z pogranicza melodyjnego i klimatycznego black metalu, od którego na kilometr pachnie gotycką atmosferą. Utwory zbudowane są na agresywnych gitarach, skrzeku (wspartym dla uwypuklenia pewnych partii growlem) i zgrabnie zagranych, choć nieco ckliwych i cukierkowych klawiszach (mniej lub bardziej wysuniętych). Na trwającym ponad pięćdziesiąt minut "Through Time And Death" sporo się dzieje, zwłaszcza dzięki szerokiemu spektrum temp (od typowo blackowej młócki przez niemalże doomowe zwolnienia po dość stonowane fragmenty) i wokalnej różnorodności, niekiedy jednak ta muzyczna wielobarwność środków przekazu przynosi wręcz odwrotny skutek i długie, rozbudowane kompozycje zaczynają nużyć. Świetnie natomiast broni się produkcja tego albumu, jego porządne, klarowne brzmienie robi naprawdę pozytywne wrażenie. Również warsztatowi kapeli trudno cokolwiek zarzucić, materiał zagrany jest sprawnie i nieźle technicznie.
Podsumowując, pomimo kilku zarzutów skłamałbym pisząc, że "Through Time And Death" to słaba płyta. Przeciwnie, muszę przyznać, że jak na debiut pierwsza płyta Daemonicium prezentuje się więcej niż przyzwoicie i w swojej stylistyce jest to jedno z ciekawszych tegorocznych wydawnictw na naszym podwórku. Płyta uszczęśliwi prawdopodobnie zwolenników twórczości niemieckiego Graveworm, choć mniej ortodoksyjni amatorzy klimatów też pewnie znaleźliby tu coś dla siebie. Mocne siedem punktów dla debiutantów demonstrujących blackmetal o silnie melodyjnym zabarwieniu.