- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Czesław Śpiewa "Debiut"
Jest 7 kwietnia roku 2008. Do sklepów trafia dziesięć niezwykłych utworów, stylem sięgających od kabaretu poprzez alternatywny rock aż do punk rocka - i zamkniętych na jednej płycie. W niecały tydzień od premiery twórca albumu zdołał oczarować urokiem swej muzyki słuchaczy radiowej Trójki i internautów. W trzy tygodnie po wydaniu krążek zdobył status złotej płyty. Żeby było śmieszniej, sprawca tego zamieszania - Czesław Mozil - w jednym z wywiadów nazwał podstawę swojej muzyki - akordeon - "cudownym kiczem".
Tak można w wielkim skrócie opisać trzymiesięczną historię albumu, który zarówno Nergal, jak i Kasia Nosowska nazywają pozycją niezwykłą, zadziwiającą i cudowną, a która nosi wdzięczny tytuł "Debiut".
Słuchającemu tej płyty od razu rzuca się w uszy dźwięk kiczowatego, ale za to zupełnie nieprzeszkadzającego, a wręcz niezbędnego, akordeonu, który odpowiada za radosną atmosferę. Potem zwraca się uwagę na łatwo wpadające w ucho teksty, które - choć składają się z banalnych rymów - kryją w sobie ambitną treść. Wokal Czesława dodaje wszystkiemu niesamowitej świeżości. I tak oto mamy trzy elementy, które składają się na sukces tego albumu.
Oczywiście zupełnie inną historią są gitarowe wstawki w postaci pięknej i zabójczo szybkiej solówki w "Tyłem do przodka" oraz skocznego, punkowego riffu w "Mieszko i Dobrawa jako początek państwa polskiego".
Warto postawić jeszcze parę literek na temat utworu "Pożycie małżeńskie", jest niezwykle mocny tekstowo, w ten sposób muzyk pokazuje nagą prawdę. Podobnie jest w innych kompozycjach. Niezależnie czy lubisz metal, rocka, czy pop, po posłuchaniu "Debiutu" powinieneś być trochę lepszym człowiekiem. I chyba właśnie to urzekło mnie w tej niezwykłej płycie. Oby było takich więcej, może jeszcze istnieje jakiś ratunek dla polskiej muzyki.
Jeśli dla Ciebie warstwa liryczna płyty jest głupia i infantylna - cóż, widocznie emocjonalnie rozmijasz się z tym albumem o fazę. Mnie ten śmieszno-smutny, trochę po słowiańsku melancholijny klimat rozpierdolił bezapelacyjnie już za pierwszym przesłuchaniem (mam swoje lata i nie zdarza się to wybitnie często). Kto pił (miał ochotę się napić) przy "Efekcie ubocznym trzeźwości", ten wie o co chodzi ;).
Fenomen polega chyba na tym, że jest to równocześnie przebojowe (chyba), zabawne i "inne".
Niestety argumenty o nowej jakości, nowej wrażliwości, alternatywności i inne nowomodne słowa - wytrychy to dla mnie zasłona dymna. Służąca jedynie wciśnięciu ludziom kolejnego gniota o skandalicznej jakości, tak w sferze warsztatowej, jak i intelektualnej.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Strachy na Lachy "Dodekafonia"
- autor: Kępol