- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Cynicism "The Path Of Self-Sacrificing Destruction"
Muzyka dostępna za darmo najczęściej należy do jednej z dwóch kategorii - albo niewyżyty artystycznie nastolatek nagrywa ją swoim domowym komputerkiem, używając starej gitary, wiadra na śmieci i ściągniętego z sieci samplera, albo jest marketingowym zabiegiem, reklamującym wytwórnię czy stację radiową. W zalewie produkcji nadających się głównie do kosza zdarzają się jednak całkiem niezłe dziełka. Doskonałym tego przykładem jest jednoosobowy projekt Sebastiana Mosera - Cynicism.
"The Path of Self-Sacrificing Destruction" to osiemnaście minut świetnego gotyckiego metalu, mocno zabarwionego doomowymi klimatami. Jednocześnie to krótkie wydawnictwo jest doskonale skomponowanym concept-albumem, opisującym upadek człowieka. Mamy do czynienia z pomysłem mądrze rozplanowanym i naprawdę dobrze zagranym.
Co w środku? Pełne spektrum - od powolnego, ciężkiego i tłustego doomowego brzmienia gitar, przez klimatyczne wstawki klawiszowe, dużą rozpiętość wokali, aż po deathowe i artrockowe solówki. Jak to upchać w osiemnaście minut? Tutaj się udało i to naprawdę nieźle.
Wokale to rzecz, o której muszę rozpisać się szerzej - Moser prezentuje dużą elastyczność i nie boi się eksperymentować z głosem. Mamy tu czyste, mocno zaśpiewane, wręcz elektryzujące kawałki (refren "Ravenous Blood"), growling ("Inhaling the Poison"), delikatne i prawie operowe fragmenty trochę w stylu Roberta Lowe, a nawet przepuszczone przez efekty melodeklamacje, przywodzące na myśl niektóre opowiastki Kinga Diamonda. W efekcie dostajemy produkt mocno zróżnicowany wokalnie. Na szczęście w dobry sposób - Cynicism nie brzmi jak parada cyrkowych fok na amfetaminie, co, przy tej długości albumu, mogłoby się zdarzyć.
Szybkie podsumowanie numer po numerze. "Procreating Nightmares" - zdecydowanie najsłabszy utwór, chybione intro, które miało wprowadzić w klimat - zamiast tego po prostu brzęczy w głośnikach jak silniki USS Enterprise ze "Star Treka". Na szczęście to tylko półtorej minuty, po którym nastaje "Inhaling the Poison" - świetne otwarcie, mocny wokal w stylu pierwszego The Gathering. Tempo kilka razy zwalnia i przyspiesza, wokalista krzyczy - i to, co nie wyszło z budowania klimatu w intrze, dzieje się tutaj. Dobry, niepokojący kawałek z bardzo nieoczekiwanym zakończeniem - artrockową solówką. Jesteśmy już w samym środeczku albumu - "Ravenous Blood" z niesamowitym, obłędnym refrenem, który brzmi jak ukradziony Type o' Negative albo Tiamatowi. "Tragedy" to poprawnie zagrany i w miarę oryginalny, melodyjny death - gothic metal. Album zamyka patetycznie zatytuowany "Into the Depths of an Unknown Hell" - instrumentalna, spokojna kompozycja, która pozwala jeszcze raz odczuć emocje poprzednich utworów, zamienić smutek i niepokój w refleksyjną melancholię.
Gdybym wydał na "The Path of Self-Sacrificing Destruction" 30 złotych nie żałowałbym wcale. A skoro jest za darmo, to wypada tylko powiedzieć - łał.
Na oficjalnej stronie zespołu (www.cynicism.de) można znaleźć adres, spod którego można ściągnąć płytę za darmo.
Materiały dotyczące zespołu
- Cynicism