- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Crest Of Darkness "Give Us The Power To Do Your Evil"
Crest Of Darkness, pomimo długiego stażu scenicznego i kilku wydawnictw na koncie, nigdy nie zdołał przebić się do czołówki. Współpracując w przeszłości z tak znanymi w podziemiu firmami, jak Head Not Found czy Listenable mieli potencjalnie szansę zaistnieć i pozyskać szersze grono odbiorców. Tak się jednak nie stało, a przyczyn może być wiele. Częste zmiany składu, niezbyt intensywna działalność koncertowa, a przed wszystkim, nieco chaotyczna muzyczna ewolucja sprawiły, że dziś postrzegani mogą być co najwyżej jako przedstawiciel norweskiej drugiej ligi.
Zespół powstał w roku 1993 z inicjatywy Ingara Amliena, człowieka znanego wcześniej z udziału w progresywno - powermetalowej grupie Conception. Zgodnie z tym, co deklaruje sam założyciel, od samego początku jego celem było szerzenie muzycznej brutalności i poświęcenie dla satanistycznej ideologii. Zawartość liryczna poszczególnych albumów bardzo bezpośrednio odnosi się do tej tematyki, odzwierciedla również fascynację lidera klimatami wampirycznymi. Czyli nic nowego ani odkrywczego, jeśli chodzi o blackmetalową scenę.
Podobnie wygląda sprawa, jeśli chodzi o rzecz najważniejszą, czyli muzykę. Jest bardzo poprawnie, świetnie od strony wykonawczej i brzmieniowej, ale brak w tych dźwiękach czegoś, co złapałoby za gardło i wdusiło w fotel. Są oczywiście wyjątki, jak świetny, zilustrowany teledyskiem "Druj Nasu" z połamaną rytmiką i zimnym, brutalnym klimatem, czy powolny, pełen mroku "I Love Your Pallid Skin". Jednak jako całość - materiał nieco nuży. Choć może to tylko moje odczucie...
Być może największą zaletą "Give Us The Power To Do Your Evil" jest jego brzmienie. Materiał, nagrany w rzymskim "Outer Sound Studios" z Giuseppe Orlando w charakterze producenta, brzmi mocno i świeżo. Muzykę spowija mroźna, brutalna atmosfera pełna mroku i agresji. Na najnowszym wydawnictwie zespół kontynuuje (z niewielkimi zmianami) drogę obraną na jego poprzedniku, "Evil Knows Evil". Utwory bazują na ostrych riffach gitar i energetycznej, agresywnej pracy perkusji. Niemal całkowicie zniknęły znane ze starszych wydawnictw klawisze i inne brzmieniowe eksperymenty. Ich miejsce zajęło proste (co nie znaczy prymitywne) granie, łączące black z wpływami thrashowymi i deathowymi. Słychać to zwłaszcza w pracy gitar, stosunkowo rzadko sięgających po klasyczne blackowe tremola, za to chętnie zapuszczających się w rejony charakterystyczne raczej dla niemieckich thrash metalowców spod znaku Kreator czy Destruction. Równie często pojawiają się też gitarowe solówki, niezbyt przecież chętnie wykorzystywane w klasycznych odmianach black metalu.
Mimo wszystko muzyki Crest Of Darkness nie da się określić, używając innej niż "black" etykietki. Skrzeczący wokal, perkusja serwująca blasty przy każdej możliwej okazji, mroczny, chłodny klimat, no i satanistyczna otoczka nie pozwalają zapomnieć o korzeniach i przynależności gatunkowej kapeli.
"Give Us The Power To Do Your Evil" to już drugi materiał wydany dla włoskiej stajni My Kingdom Music. Jak na razie współpraca na linii zespół - wytwórnia zdaje się układać pomyślnie, a obie strony wydają się być zadowolone. Czy nadal tak będzie zależy pewnie od reakcji na nowy materiał. Przy odrobinie nakładów na promocję płyta powinna wzbudzić zainteresowanie. Muzyka na niej zawarta nie poraża być może oryginalnością i świeżością, ale wśród fanów mrocznego, a przy tym ostrego i brutalnego grania na pewno znajdzie odbiorców. Zwłaszcza, że nie brakuje jej zalet w postaci naprawdę niezłego, dewastującego brzmienia i chłodnego, "złego" klimatu.