zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Coma "Hipertrofia"

9.12.2008  autor: Adam Piechota
okładka płyty
Nazwa zespołu: Coma
Tytuł płyty: "Hipertrofia"
Utwory: Party; Wola istnienia; After party; Lśnienie; Diagnoza; Transfuzja; Przesilenie; Nadmiar; Nowe tereny migreny; Trujące rośliny; Ciągi i pociągi; Osobowy; Loty i odloty; Emigracja; Stosunek do służby wojskowej; Zero osiem wojna; Polish Ham; Pożegnanie z mistrzami; Chrum!; Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców; Koniec pewnego etapu; Początek pewnego etapu; Ekhart; Na na na na; Zamęt; Zwalniamy; Widokówka; Przestrzeń nie-rzeczywista; Parapet; Popołudnia bezkarnie cytrynowe; Ślimak; Cisza i ogień; Epilog ze starym prykiem; Archipelagi; Recykling
Wykonawcy: Rafał Matuszak - gitara basowa; Dominik Witczak - gitara; Marcin Kobza - gitara; Adam Marszałkowski - instrumenty perkusyjne; Piotr Rogucki - wokal
Wydawcy: Sony BMG
Premiera: 2008
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Hipetrofia to pojęcie z zakresu patomorfologii (tak, wszystko jasne), oznaczające powiększenie tkanki lub narządu na skutek powiększenia poszczególnych komórek, bez zwiększenia ich liczby. Czyli, mówiąc po polsku - przerost. Nam pozostaje interpretacja takiego tytułu. "Przerost formy nad treścią" - taki złośliwy komentarz przeczytałem zaraz po premierze albumu. Czy rzeczywiście tak jest i czy Coma, zespół nietypowy na polskim rynku, wyznaczający jego nowe granice, zjadł własny ogon?

Krótkie spojrzenie na okładkę. Delikatny uśmiech. Element hipnotyczny, rzucający się w oczy. Przypomniawszy sobie "Pierwsze Wyjście z Mroku" z niesmakiem obróciłem pudełko. Szok. Dwie płyty. Trzydzieści pięć utworów. Niektóre po dziesięć minut, niektóre po pół minuty. Łącznie godzina czterdzieści muzyki. "Zaszaleli" - pomyślałem. Przypuszczam, że podejrzewacie tutaj jakiś podstęp. I słusznie! Otóż, tylko 17 utworów to muzyka z krwi i kości. Pozostałe kawałki to instrumentalne pomosty, łączące płytę w spójną całość. Efekt podobny jak w "The Wall" wiadomego zespołu. Jakość za to już nie bardzo. Wystarczy posłuchać "Polish Ham", bądź "Przesilenia", gdzie uraczono nas dźwiękiem smażonej żywcem świni i wymiocin wywołanych nadmiarem alkoholu wypitego na dyskotece. Co najmniej niesmaczne. Ale czego się nie robi dla konceptu...

Tak, tak, to nie literówka. "Hipertrofia" to album koncepcyjny. Jego myślą przewodnią jest "życie ludzkie, jako szeroko pojęta wola istnienia". Stworzenie interesującej, a do tego różnorodnej płyty koncepcyjnej jest sztuką trudną, ale, w końcu, który dzisiejszy polski zespół mógłby to zrobić, jeśli nie Coma?

Podczas, gdy my słuchamy "Party", pierwszego utworu płyty, poczęty zostaje bezimienny bohater "Hipertrofii". Dzieje się to prawdopodobnie w ubikacji jakiegoś podrzędnego klubu, gdzie zabawia się pewna para. Na tej podstawie możemy domyślać się, że istnienie, którego losy śledzić będziemy przez następne sto minut, nie było planowane, więc od samego początku musi się bronić. Bronić przed przeciwnościami losu i trudami życia. Myślę, że poznawanie poszczególnych etapów jego wędrówki jest najciekawszym powodem do wielokrotnego powtarzania płytki Comy i opisanie jej tutaj w całości byłoby grzechem i, choć mnie kusi, nie zrobię tego. Sprawdźcie sami.

Tutaj dochodzę do pierwszego paradoksu "Hipertrofii". Utwory instrumentalne początkowo ciekawią, umożliwiając wejście w ciało naszego bohatera, ale, kiedy już poznamy wszystkie smaczki tego konceptu, mamy ochotę je przełączać, ponieważ przedłużają tylko tę, i tak bardzo długą, płytę. Niecierpliwi będą niezadowoleni. Ja też jestem. Kilka dni słuchałem "Hipertrofii" na okrągło i mam już dość tych pomostów. Boję się, co będzie za pół roku.

Przejdźmy jednak do muzyki właściwej. I tutaj można spokojnie powiedzieć, że wszystko jest w naturalnym porządku. Coma pozostała sobą i wciąż tworzy utwory niebanalne, półprogresywne i różnorodne. Na "Hipertrofii" dominują bardziej chwytliwe melodie, zagrane w tradycyjnym rockowym stylu, co nie znaczy, że są to utwory bezpłciowe, jak twierdzą pierwsi internetowi "recenzenci". Za przykład mogą posłużyć fenomenalne "Wola istnienia..." i "Popołudnia Bezkarnie Cytrynowe", czy "Trujące Rośliny" z cudowną, aczkolwiek prostą solówką. Zwolennicy bardziej progresywnego grania także znajdą coś dla siebie ("Ekhart"), ale uwagę najbardziej zwracają utwory eksperymentalne, w których Coma widocznie idzie do przodu ("Nadmiar" obrazujący alkoholowe upojenie, popowo- rapowy "Osobowy", czy świetna, staromodna "Emigracja" z trąbkami i chórkami rodem z Broadway'u).

Jednak, przy tak dużej ilości utworów trzeba się liczyć ze słabszymi momentami i rzeczywiście, nawet Coma się przed tym nie ustrzegła. Na tę przypadłość cierpią przede wszystkim kawałki z drugiej płytki, te "mniej szczególne" po już ponad godzinie słuchania potrafią umknąć naszej uwadze. I tutaj dochodzimy do kolejnej wady "Hipertrofii", czyli jej długości. Niemożliwym jest skupienie się na każdym utworze, album nuży podczas słuchania dwóch płyt pod rząd. Dlatego zalecana jest przerwa pomiędzy nimi. Tylko tak można w całości docenić spokojniejszą i bardziej progresywną drugą płytkę.

Spotkałem się z komentarzami, jakoby Piotrek Rogucki na "Hipertrofii" wypalił się jako autor tekstów. Bzdura. Dopóki rozpatrujemy je w kontekście koncepcji albumu, są to wciąż małe mistrzostwa świata. I wiele z nich ma drugie dno, do którego niełatwo się dokopać. Są po prostu inne, mówią o życiu typowej jednostki, pamiętajcie o tym, zanim obrazicie Piotrkowe umiejętności na jakimś forum.

Podsumowując, "Hipertrofia" to płyta bardzo dobra, ale do kunsztu "Pierwszego Wyjścia z Mroku" trochę jej brakuje. Odpowiadając na postawione w pierwszym akapicie pytanie - Coma nie zgubiła się we własnej twórczości. Jest wciąż świeża, mniej ironiczna i dwuznaczna lirycznie, ale za to jak ambitna w podejściu do konceptu. Gdyby tylko nie te "przerywniki", to one są tą hipertrofią w "Hipertrofii", ale przecież je zawsze można pominąć. Ja tak zrobię. Od dziś.

"Recykling" kończy żywot bezimiennego bohatera tego albumu, a my, razem z nim, odbywamy szybką podróż wstecz przez jego życie, aż do poczęcia. Jest to ciekawy zabieg artystyczny, ale chyba trochę zbędny. Przecież i tak posłuchamy tej płyty jeszcze raz i zagłębimy się w ten jednostkowy byt, którym jesteśmy my sami.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Pierwsze wyjście...
Wujek Bronek (gość, IP: 79.175.205.*), 2009-05-17 21:44:15 | odpowiedz | zgłoś
Pierwsze wyjście z mroku było kapitalnym albumem. Zbyt dobrym w moim przekonaniu jak na pierwsza płyte. Z aciekawieniem i niepokojem czekałem na drugą odłsonę Comy. Słuchałem jej i...robiłem dobrą mine do złej gry. Rogucki p0kazał nic ciekawego. Trzeci album i totalna klapa. Sam się dziwię kto tego moze słuchać? Ja nie moge i bardzo żałuje, że Coma idzie w kierunku grafomaństwa, przerostu formy nad treścią, wrecz wielkiego narcystycznego nadęcia... Nie trzeba grać kawałkow po 8-10 minut by być wielkim zespołem. Beatlesi nagrywali utwory 2-3 minutowe, ale z pomysłem i do dziś są zespołem kultowym!!! Właśnie tresć jest problemem Comy. Coraz mniej ma jej do zaoferowania ich muzyka. Szkoda dobrego brzmienia i jak na polskie warunki fenomenalnego głosu.
płyta jako całosć bardzo dobra
qwak (gość, IP: 83.15.35.*), 2009-04-13 21:33:29 | odpowiedz | zgłoś
zrobiona z pomyslem, jak sie ja zrozumie to sie ja doceni
hiperstrofa
phantasmagoron
phantasmagoron (wyślij pw), 2009-03-09 20:09:55 | odpowiedz | zgłoś
Łatwo oceniać ten album przez pryzmat poprzednich - po prostu jest słabszy. Nie jest kiepski, niektóre kawałki są naprawdę zajebiste (Trujące rośliny, Wola istnienia, Popołudnie bezkarnie cytrynowe), ale brakuje tu czegoś co było w poprzednich płytach. Przerywniki tragiczne i irytujące (sięgać co chwilę na przełącznik żeby przerzucić na następny kawałek nie jest za wygodne). Z tym, że co by nie było to COMA, tak więc ogólnie pozytywnie. I takie info dla mega krytykantów: przebić kawałki typu Leszek Żukowski, Listopad, Ostrość na nieskończoność czy Schizofrenia to naprawdę ciężka sprawa...
bardzo mieszane uczucia
Wojciech (gość, IP: 79.187.159.*), 2009-01-30 11:12:28 | odpowiedz | zgłoś
Na razie nie jestem w stanie przesłuchać tej płyty w całości. Nie jest to jakieś dno, ale materiał jest bardzo męczący. Przerywniki czasami są żenujące począwszy już od pierwszego fragmentu, w którym słyszymy uprawianie seksu i w pewnym momencie padają słowa "I love you". Natomiast wcześniej słyszymy, że osoby te mówiły po polsku. Brak konsekwencji i wiarygodności rzutuje na tą produkcję. Teksty odnoszę wrażenie są napisane na siłę i większość ich nie ma żadnej treści - zlepki słów poukładane tak, żeby brzmiały "inteligentnie". Wokal mnie drażni jeszcze bardziej niż na poprzednich płytach. Maniera z jaką śpiewa Piotr Rogucki jest dla mnie nie do zniesienia. Sztuczność!! A szkoda, bo ma predyspozycje wokalne, wystarczyłoby, żeby śpiewał swoim nturalnym głosem, takim jak rozmawia z publicznością podczas koncertów.
Muzyka jest w miarę ok, mało jest w niej polotu, ale w porównaniu z większością polskich produkcji i tak się wybija.
Ogólnie stany średnie i zmarnowany potencjał rozwijany nie w tą stronę, co trzeba. Żeby robić dobre koncepty trzeba mieć coś więcej niż posiadają muzycy Comy. Wolałbym żeby grali taką muzykę jak na drugiej płycie i koniecznie bez silenia się na sztuczną oryginalność (wokal i teksty).
Szacunek...
abcdefg (gość, IP: 95.41.223.*), 2009-01-27 22:02:07 | odpowiedz | zgłoś
... Wola istnienia, Transfuzja,Trujące rośliny, Zero osiem wojna, Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców, Ekhart, Popołudnia bezkarnie cytrynowe ...Daj Boże taką płytę przynajmniej raz na pięć lat!!!
Dziwię się, że że ktoś jest w stanie krytykować taki materiał. Nie byłem nigdy fanem Comy i usłyszałem o nich niedługą przed wydaniem Hipertrofii, ale gdyby znalazły się na niej tylko te utwory mógłbym porównać ją jedynie do ..."Master Of Puppets". Jedyne słowo jakie przychodzi mi na myśl po wysłuchaniu Hipertrofii to ... Szacunek Panowie!!! Oby tak dalej!
Opinia
2FAST4YOU (wyślij pw), 2009-01-26 17:28:16 | odpowiedz | zgłoś
Dla mnie płyta jest świetna,słuchałem jej już wiele razy i wcale nie jestem nią znudzony.Te "przerywniki" właśnie tworzą koncept,jeśli się nie podobają,to można je przecież ominąć.Płyta o ile nie najlepsza w wykonaniu Comy,to dorównująca PWZM.
zadowolony
tatadawidka (gość, IP: 82.19.57.*), 2009-01-21 21:24:49 | odpowiedz | zgłoś
nie wiem czego sie czepiacie ludzie. fakt ze te wstawki mecza ale muzycznie i lirycznie plyta jest ok. nie podoba mi sie kilka utworow ale to sie zawsze zdarza i jest normalne. jako calosc plyta jest dobra i napewno kupie nastepna! nie mozna ciagle nagrywac takich samych plyt.. chyba ze gra sie w Boys albo Budce Suflera.:P
re: zadowolony
kriz
kriz (wyślij pw), 2009-01-21 22:58:48 | odpowiedz | zgłoś
Nie czepiamy się. Przerywniki męczą i nie podoba nam się kilka utworów.
Dlaczego?
Traja (wyślij pw), 2009-01-03 16:44:36 | odpowiedz | zgłoś
Wielu fanów wydaje się być nieco rozczarowanych tą płytą. Część z nich posuwa się nawet do stwierdzenia, że: "To już nie jest Coma"

Dlaczego?!

Ta płyta nie tyle jest gorsza co inna, a polskie społeczeństwo ma skłonność do dyskryminacji inności we wszelkiej postaci.
Twierdząc, że jest beznadziejna dajecie najlepszy przykład takiej właśnie dyskryminacji i ignorancji.
Doceńcie chociaż ciężką prace, którą zespół włożył w przygotowanie tego albumu!
Jego konceptyzm(pomosty) fakt, bywa męczący, ale naciśnięcie jednego guzika na pilocie wiele wysiłku nie kosztuje, a bez nich wymowa płyty byłaby niejasna i nieciekawa.

Krytyka jest prosta, stwórzcie sami tak głeboki tekst, piosenkę, albaum...
Szczerze wam wtedy pogratuluje, bo jako twróca wiem jakie to ciężkie.

Rozumiem, o gustach sie nie dyskutuje i przyznaje, że niektóre utworzy też mnie nie zachwyciły, ale umiem wskazać cechy które mogą sie innym w nich podobać.

Pozdrawiam innych i inność.
nagrać i sprzedać a co i jak to już nieważne...
ganzallein (gość, IP: 83.7.26.*), 2008-12-25 11:02:02 | odpowiedz | zgłoś
są ludzie którym sie ta płyta podoba,muszą sobie wmówic że jest dobra bo wydali na nią 50zł i zostali nabici w butelkę przez artystów z Comy...

Oceń płytę:

Aktualna ocena (395 głosów):

 
 
66%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Coma

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Black River "Black River"
- autor: kriz

Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667

Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone

Tool "10,000 Days"
- autor: RJF

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?