- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Collage "Moonshine"
Czym jest "Moonshine"?
To nagranie z baśniową atmosferą, piękne, kojące. To perfekcyjne dzieło polskich muzyków, osiem kompozycji przenikniętych jedyną niepowtarzalną, spokojną, lekko melancholijną atmosferą, gdzie jednak nie brakuje nieco bardziej dynamicznych, lecz zarazem niesamowicie melodyjnych fragmentów. To ciekawe, zaśpiewane bezbłędnie po angielsku teksty. A w nich wyobraźnia, subtelność i dużo przemyśleń. To jakosć nagrania dorównująca legendarnym dziełom takich gigantów jak Yes, Genesis czy King Crimson. To w końcu dużo progresji, ciągłe zmiany w tempie i melodyce, łącznie z długimi gitarowymi i klawiszowymi pasażami, za które tak kocham art rock. Wydaje się, że takiego albumu być nie powinno. Po prostu perełka na rynku muzycznym. Album, gdy się go zacznie słuchać, wciąga odbiorcę do istnej dźwiękowej Krainy Snów i długo nie pozwala stamtąd wyjść. Gdy dobiegają mnie ostatnie dźwięki "War is over" (kompozycja zamykająca całość nagrania), mam tylko wielką ochotę posłuchać go jeszcze raz od początku. I tak od wielu dni. Naprawdę trudno jest mi skupić się na czymkolwiek innym, jak tylko delektowaniu się tą porcją wrażeń przygotowanych przez Collage.
Obraz na okładce - człowiek w czerwonej szacie, na czarnym tronie; pochylony, wpatrzony w szalejące fale gniewnego oceanu - dzieło samego Zdzisława Beksińskiego (jest on moim ulubionym surrealistą, muszę przyznać) stanowi wyraźne ostrzeżenie! Ze świata tych dźwieków nie będziesz już chciał wyjść drogi słuchaczu... Jeśli lubisz art rock i kochasz długie, rozbudowane kompozycje (tytułowa - "Moonshine" - trwa, bagatela, około dwunastu minut), to po prostu musisz mieć ten album. Jeśli jeszcze nie zagłębiałeś się w bogaty świat takiej muzyki i masz bogatą wyobraźnię - pędź do najbliższego sklepu muzycznego i w ogóle się nie zastanawiaj.
Tymczasem Ja muszę już wracać! Zrozumcie mnie - ocean oświecony księżycową poświatą jest niezwykle piękny. Pozdrowienia dla radiowej Trójki i dla tych wszystkich, dzięki którym wciąż możemy mieć styczność z muzyką takiej klasy.
Materiały dotyczące zespołu
- Collage